sobota, 1 marca 2014

8. Ze zmianą otoczenia, zmieniamy się my sami.

- Błagam, puść mnie, zostaw moją mamę, ona nic nie wie.
- Slim, kochanie pamiętaj, że nigdy, ale to nigdy Cię nie zostawię!
- Mamo, Nie! - Slim obudziła się z krzykiem, otarła ręką spocone czoło i dopiero po chwili zauważyła, że nie znajduje się u siebie w domu. Wstała z dużego łóżka małżeńskiego i od razu tego pożałowała. Zaczęło jej się kręcić w głowie, więc bez zastanowienia ponownie usiadła na łóżku. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Był pomalowany na kruczo czarny kolor, wielkie łóżko znajdowało się w rogu, na środku stał stół, na którym znajdowało się wiele rzeczy, jakby nikt nie sprzątał tu od lat. Usłyszała otwierane drzwi, które przerażająco skrzypiały. Slim przypomniał się horror, który oglądała kiedyś z Jessicą, zapamiętała, scenę jak drzwi na strych otwierały się i brzmiały identycznie jak te tylko, że wtedy zza drzwi wyszedł zombie,  wzięła głęboki wdech i czekała na.. w sumie sama nie wiedziała na kogo.
W drzwiach pojawiła się wysoka, piękna blondynka. Slim zdziwiła się jej widokiem, ponieważ widziała ją pierwszy raz w życiu. Próbowała przypomnieć sobie postać kobiety, ale nawet w najgłębszych wspomnieniach jej nie widziała.
- Widzę, że już wstałaś, proszę to dla Ciebie, pewnie jesteś bardzo głodna. - Nieznajoma podała jej słodką bułkę i kawę.
Szatynka nie mogła oderwać od niej wzroku, a jej wyraz twarzy nadal był zdziwiony.
Piękna dziewczyna poklepała się w czoło i mamrotała coś pod nosem.
- No tak, przecież Ty mnie nie pamiętasz.
Slim dopiero teraz udało się wydusić jakieś słowo.
- Nie rozumiem, nie pamiętam? To znaczy, że się znamy? - Zmrużyła oczy i urwała kawałek bułki.
- Jasne, jestem... - W tym momencie w drzwiach pojawił się Luk. Slim nie wiedziała czemu ale na jego widok przeszedł ją miły dreszcz, a na twarzy zawitał uśmiech.
- Lexi! - Dziewczyna aż podskoczyła, gdy usłyszała swoje imię i odwróciła głowę w kierunku miejsca, gdzie stał chłopak.
- Mówiłem Ci kiedyś, że masz zdecydowanie za długi język..- Powiedział blondyn, uśmiechnął, ale w jego uśmiechu nie  było krzty wesołości.- Ona nie jest jeszcze gotowa. To ją osłabi. - Myślami porozumiewał się z dziewczyną.
Lexi skinęła głową na znak, że zrozumiała.
Luk podszedł do Slim i przedstawił blondynkę.
- Slim, ta lekko szurnięta blondynka to Lexi.. Moja siostra.
Szatynka wypluła kawę ze zdumienia, którą chwile wcześniej dała jej Lexi.
- Co się stało? Nic nie pamiętam, czemu tu jestem? Pamiętam tylko moment jak wychodziłam z klasy.
Rodzeństwo spojrzało się na siebie. Oboje mieli takie same miny. Ich usta były rozchylone, a duże oczy błyszczały jak diamenty.
- To dobrze, czyli udało mi się.. - Pomyślał blondyn.
- Zemdlałaś. - Rzucili w stronę dziewczyny jakby to było najlepsze rozwiązanie, które najszybciej wpadło im do głowy.
Luk spiorunował siostrę ostrym spojrzeniem i kontynuował.
- Przejeżdżałem obok twojej szkoły i zauważyłem, że z niej wychodzisz, więc zatrzymałem się i pomachałem Ci, nie odmachiwałaś, dlatego zaparkowałem i wyszedłem z samochodu, w tym momencie zauważyłem, że się kiwasz, więc podbiegłem i w ostatniej chwili uratowałem Cię przed upadkiem. - Jego mina przypominała minę triumfalną. Po chwili dodał. - Wiesz, pomyślałem, że lepiej będzie jak przywiozę Cię tutaj, wydaję mi się, że twoja rodzina była by nieco zdziwiona widząc jakiegoś nieziemsko przystojnego mężczyznę trzymającego Cię na rękach nieprzytomną. - Wzruszył ramionami i patrzył na szatynkę.
- Słyszałeś, że czasem skromność i delikatność może zdziałać cuda? - Spytała Slim nadal niedowierzając w słowa Luk'a. Przez chwilę pokój zakłócała niezręczna cisza.
- Cholera.. I to dlatego mi się spodobałaś..Już wszystko jasne.- Znów wzruszył ramionami.
Przekręciła oczami i skrzyżowała ręce na piersi.
Nagle zadzwonił telefon, Lexi odebrała i wyszła z pokoju.
Luk podszedł do okna i wpatrywał się w ulice przed ich domem.
- Więc...Ten chłopak, jest dla Ciebie dobry? - Spytał, nie odrywając oczu od widoków.
Zmarszczyła brwi i spytała, domyśliła się, że może chodzić o Brada.
- Masz na myśli Brada? Znasz go?
- W sumie...można tak powiedzieć, a z resztą nie ukrywam plotki mnie kręcą. - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Nie wiem, nie znam go zbyt dobrze. - Slim czuła się niezręcznie i nie zbyt chciała rozmawiać o chłopakach z.. no... chłopakiem. Luk nie odzywał się, więc dodała.
- Ma dziewczynę.- Natychmiast posmutniała i przekręciła oczami.
Luk oderwał się od okna, podszedł do dziewczyny i uklęknął przed nią na jednym kolanie, podpierając się drugim. Patrzył jej głęboko w oczy i trzymał rękę na jej kolanie. Slim przeszedł miły dreszcz. Chłopak był tak blisko niej, że aż poczuła jego zapach. Zapach, który uwielbiała. Sama nie wiedziała co czuje, ale na pewno wiedziała, że jest zmieszana. Nie miała pojęcia czemu, ale zawsze, gdy Luk był blisko niej czuła, że jest bezpieczna. Jakby był on dla niej osłoną.
- Slim.. - Jego ton był troskliwy, jak ton jej brata, gdy wspierał ją po śmierci matki. - Pamiętaj, że jeśli jakiś chłopak, w jaki kol wiek sposób Cię zrani, zwróć się z tym do mnie. Obiecujesz?
Nie potrafiła opisać uczucia, którym darzyła Luk'a, czuła jakby znała go całe życie, a chociaż znała go tak krótko i tak darzyła go wielkim zaufaniem.
Skinęła głową, w jej myśli krążyło wiele nurtujących ją pytań, ale ostatecznie nie wydusiła z siebie ani jednego słowa.
Do pokoju wparowała rozdrażniona Lexi. Luk zerwał się na równe nogi i patrzył na siostrę.
- Luk..Jest już 6 nad ranem, myślę, że w szkole, nauczyciele nie będą zadowoleni, jak ich nowa uczennica nie pojawi się już po paru dniach. Slim zerwała się z łóżka.
- Co? Już 6? A ja jestem nie ogarnięta, muszę jechać do domu chociażby przebrać się i przecież miałam przyjechać po Maggie..
Blondynka uśmiechnęła się szyderczo do dziewczyny.
- Hmm, myślę, że da się coś zrobić, chodź.  - Złapała ją za nadgarstek i porwała do swojej sypialni, która bardzo różniła się od pokoju Luk'a. Sypialnia Lexi była pomalowana na beżowy kolor, na podłodze leżały ciemno-brązowe dywany. Na środku pokoju znajdowało się wielkie łóżko, w którym można pomieścić ze 20 osób. Pokój miał wielkie okna, przez które przebijały się promyki słońca. W rogu, Slim zauważyła garderobę, której na początku nie widziała, garderoba była naprawdę duża, podobna do ukochanego miejsca jej matki, w którym zawsze uwielbiała siedzieć i przymierzać za duże ciuchy mamy.Czuła się w nich jak mała dama.
Lexi wskazała biały fotel, gestem "siadaj". Zaczęła grzebać w szafie.
- Ty i Luk, no wiesz, mieszkacie sami? - Spytała Slim, przyglądając się dziewczynie.
- Tak, i wyprzedzę twoje kolejne pytanie. Nie znamy naszych rodziców, mieszkaliśmy u wujka ale zmarł rok temu, a że ja jestem pełnoletnia zabrałam Luk'a i zamieszkaliśmy w starym domu odziedziczonym po wujku.
- Przykro mi. - Slim pożałowała, że zaczęła ten temat.
- Mój brat wychodzi z założenia, że skoro nie znał rodziców nie może za nimi tęsknić.
- To głupie.
- Masz rację, jestem jego siostrą i bardzo go kocham, mam tylko jego i znam go jak własną kieszeń. Wydaje mi się, że on tak tylko mówi, próbuje być silny. Zawsze taki był, a tak naprawdę .. - Slim nie dała dokończyć dziewczynie i skończyła za nią.
- brakuje mu ich.
- Zgadza się. Wiesz.. była kiedyś pewna dziewczyna w życiu Luk'a. Chyba nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego. Odmieniła całe jego życie. Była dla niego wszystkim, przy niej czuł się lepszą osobą. Była słońcem, które oświetlało jego drogę. Powiedział mi kiedyś, że nigdy nikogo tak nie pokocha jak jej. Wierz mi, to jest jedyna dziewczyna, którą darzył takim uczuciem..- Blondynka cały czas patrzyła na Slim opowiadając jej tą historie, ale ostatnie słowo powiedziała pod nosem. - Jedyna..
- I co się z nią stało? - Podświadomość Slim, aż krzyczała słowa.. Cholera, Slim zamknij się i nie zadawaj już takich pytań.
- Musiała odejść, mimo, że bardzo go kochała, musiała. Niestety los ich rozdzielił, ale Luk miał nadzieję, że w końcu ją znajdzie..- Lexi znajdując w końcu ubrania zmieniła temat i rzuciła je Slim do ręki. Była to biała koszula, rozkloszowana spódniczka w panterke i czarne obcasy, zakrywające jej palce. Spojrzała na ubranie i dokładnie je obejrzała.
- Ja mam to założyć? - Jej oczy rozszerzyły się i zabłyszczały.
- No tak, mamy ten sam rozmiar ubrania i butów..Spojrzałam jak spałaś. - Uśmiechnęła się do niej i już nie mogła doczekać się widoku Slim w jej ubraniach.
*************************************************************************************************************************
- I? - Lexi uśmiechnęła się bardzo szeroko i trzymając za rękę Slim obróciła ją, żeby Luk mógł zobaczyć ją całą.
- Wyglądasz świetnie. Tylko uważaj na jakiś kolesi, kryjących się i szykujących do ataku.. - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- To był komplement.. - Lexi przewróciła oczami i uśmiechnęła się do koleżanki.
Slim poczuła, że się rumieni.
- Chodź, odprowadzę Cię do samochodu. - Machnął ręką i kierował się do wyjścia.
Wskazał ręką samochód i zaczął iść w kierunku domu.
- Kim Ty tak właściwie jesteś? - Jej słowa brzmiały bardzo ciekawsko, ale zarazem uroczo.
Luk zatrzymał się w pół kroku, uśmiechnął się jednym kącikiem ust i nie odwracając się odpowiedział:
- Wkrótce się dowiesz.
Slim odprowadziła go wzrokiem i wsiadła do auta, dzięki nawigacji, za 15 minut znalazła się u Maggie.
***************************************************************************************************************************
Szatynka zatrąbiła i dopiero za trzecim razem Maggie wyszła z domu. Uśmiechnęła się jak zobaczyła koleżankę i wsiadła do samochodu.
- Wow, świetnie wyglądasz! Kiedy przestaniesz?
- Ale co?
- Każdego dnia zadziwiać mnie swoim strojem, ile Ty masz ciuchów?
Koleżanki zaśmiały się.
- I mówi to ta, która ma dwie duże garderoby.
Magg trącnęła  koleżankę w ramię i uśmiechnęła się do niej.
- No ruszaj, bo się spóźnimy, a wiesz, mówiłam Ci..
- Tak, tak wiem.. - Szatynka nasunęła okulary na nos i ruszyła.
Za 15 minut były już przed szkołą. Przechodząc zauważyły różowy samochód, gdy zbliżył się do nich, dziewczyny poczuły na sobie krople kałuży, zszokowane szybko odsunęły się i  patrzyły za samochodem.
- Cholera jasna, co ona sobie myśli. Grr. - Maggie szukała w torebce chusteczki ale bez skutku.
- To była Amber, "królowa szkoły" jak to ona siebie nazywa.
- Wiem, poznałam ją wczoraj, gadałam z Bradem.
- A to już wszystko jasne. Księżniczka nie cierpi jak wchodzi się na jej terytorium.
- Aż tak dobrze ją znasz? - Spytała Slim wycierając ręką mokrą spódnice. Magg nie patrząc na nią odpowiedziała.
- Kiedyś się z nią przyjaźniłam.
Ta informacja zszokowała Slim tak, jakby usłyszała, że w sklepie na przeciwko rozdają darmowe ubrania.
- I co się....- Dlaczego ja nigdy nie myślę co mówię?! - Powiedziała sama do siebie.
Dziewczynie przerwał Alex, który widział całą sytuacje i podbiegł do nich.
- Ej nic wam nie jest? Trzymajcie. - Podał im chusteczki do otarcia się.
- Nie, tylko ta wiedźma..grr.. jak ją spotkam to ją zabiję. - Maggie nadal zdenerwowana, wycierała się energicznie.
- Spokojnie Mags, zaraz wyschniesz.
Do rozmowy wtrąciła się szatynka.
- To wy się znacie?
Chłopak i dziewczyna spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
- My? - Spytała z niedowierzaniem koleżanka.
Slim pokiwała głową. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od śmiechu, więc Alex odpowiedział.
- Jesteśmy przyjaciółmi od szesnastu lat. - Uśmiechnął się, patrząc na przyjaciółkę. - I o szesnaście za dużo. Alex zachichotał tak uroczo, że Slim od razu się uśmiechnęła.
Slim zauważając brata, dotknęła koleżankę w przed ramię i podbiegła do niego.
- Slim, oszalałaś...Wiesz jak się martwiliśmy o Ciebie z tatą. Nigdy nie widziałem go tak rozdrażnionego.
Dziewczyna bez słowa przytuliła brata bardzo mocno. Na buzi Spencera namalował się uśmiech, w jednej chwili zapomniał o złości i objął siostrę.
- Więcej tak nie rób. Gdzie Ty się podziewałaś?
- Byłam u koleżanki i oglądałyśmy film, nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnęłam, przepraszam. - W myśli dziewczyny było mnóstwo pytań kim właściwie jest. Do niedawna nie okłamywała największych wrogów a nawet jeśli to za chwile przychodziła i mówiła całą prawdę. Doszła do wniosku, że ze zmianą miasta zmieniła się ona sama. Już nie była tą samą Slim, którą była w starym mieście. Musiała zaakceptować tą zmianę..nie miała innego wyjścia.
Slim zauważyła, że brat nawet nie zwraca już na nią uwagi, tylko patrzy gdzieś indziej, zaczęła śledzić jego wzrok, który pokierował ją do pięknej dziewczyny, uśmiechającej się do jej brata.
Uśmiechnęła się a po chwili zaczęła machać ręką przed twarzą chłopaka.
- No, no braciszku, a to kto? - Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- co, co a yy no.. - Spenc zaczął drapać się po głowie. Jego jąkanie rozbawiło szatynkę.
- a yy.. Hmm ciekawe imię.. - Uniosła jedną brew i zaśmiała się.
Blondyn przewrócił oczami i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Kate. - Westchnął.
Slim pokiwała głową jakby oczekiwała dalszej części.
- Poznałem ją jak jakiś chłopak się z nią kłócił, podbiegłem, odepchnąłem go noi..
- Ty bohaterze. Rusz się!
- Co?
- No idź do niej. - Machnęła głową w stronę dziewczyny.
- Co, ja? - Blondyn mówił tak jakby nie rozumiał. Wskazał na siebie palcem i uniósł brwi.
- hmm, czasem zastanawiam się czy nie jestem od Ciebie starsza..Chcesz stracić może twoją jedyną szansę na prawdziwy związek? Już, idź do niej! - Slim lekko popchnęła brata w stronę Kate, położyła ręce na biodrach i patrzyła na brata idącego w stronę nowo poznanej piękności.
- Ach, mój malutki braciszek dorasta..- Powiedziała sama do siebie z uśmiechem na ustach.
Nagle szatynce zaczęło kręcić się w głowie, zamknęła oczy i powoli zaczęła zbliżać się ku ziemi. Wokół niej zrobiło się zamieszanie, z tłumu przedarła się Mags z Alexem, który sprawdził jej puls i szybko wziął na ręce i zabrał do pielęgniarki.
***********************************************************************************************
Spencer powoli podchodził do Kate siedzącej na ławce, gdy nagle zobaczył Iana podchodzącego do niej pewnym krokiem.
- Witaj kochanie. - Zbliżył się do niej, żeby pocałować ją w policzek ale ona odsunęła się.
- Co jest? - Spytał zdziwiony.
- Co jest? - Pytała z niedowierzaniem. - To jest. - Pokazała chłopakowi zabandażowany nadgarstek.
- Słuchaj przepraszam Cię, trochę mnie poniosło. Może wynagrodzę Ci to w mojej sypialni. - Zaczął przesuwać rękę po nodze dziewczyny. Kate zabrała nogę i walnęła zdrową ręką chłopaka w twarz. Szybko podbiegła do Spencera i wtuliła się w niego. Ian złapał się za policzek i otworzył szeroko oczy.
- Znowu Ty?! Jeszcze się policzymy. - Wkurzony Ian patrzył na blondyna wzrokiem zabójcy i odszedł.
- Już dobrze! - Spenc spojrzał na dziewczynę i otarł jej łzy.
- Po raz kolejny jesteś przy mnie, gdy coś mi się dzieje. Jesteś moim aniołem stróżem? - Oboje uśmiechnęli się i zachichotali.
- Może w sercu wyczuwam, niebezpieczeństwo i wtedy jestem?! - Złapał dziewczynę za rękę i poszli do szkoły.
************************************************************************************************
- Co się stało? Nic jej nie będzie? - Rozdrażniona Maggie chodziła w tą i z powrotem.
- Kochanie uspokój się, Slim nic się nie stało, jest trochę osłabiona, musi odpocząć i wszystko będzie w porządku. - Pielęgniarka uśmiechnęła się podając Slim leki uspokajające.
- Dziękuje. - Wzięła leki i patrzyła na przyjaciół.
- Ale nas nastraszyłaś.
- Maggie spokojnie, nic mi nie jest, słyszałaś pielęgniarkę, wystarczy, że trochę odpocznę.
- A odpoczniesz? - Alex spytał z uśmiechem na ustach. Slim przekręciła oczami.
- Tak, tak obiecuję!
- Na paluszek? - Chłopak wyciągnął "małego" palca w stronę dziewczyny.
- Na paluszek. - Całą trójka zaczęła się śmiać.
Przyjaciołom przeszkodziło głośne pukanie do drzwi. Pielęgniarka otworzyła je i do środka wparował zdenerwowany chłopak.
- Boże, Slim nic Ci nie jest, tak się bałem, usłyszałem coś na korytarzu i musiałem sprawdzić. - Podszedł do dziewczyny i pocałował w czoło.
- Brad? Nic mi się nie stało, to tylko.. Tylko osłabłam.
- To dobrze, bo jak by Ci się coś stało.. Nie przeżyłbym tego. - Ostatnie 3 słowa Brad wypowiedział jakoś inaczej, jakby naprawdę miało to być szczere. Slim poczuła się jakoś dziwnie i po skórze przeszedł ją nie miły dreszcz, mimo tego, w głębi serca czuła, że mu na niej zależy. Złapała go za rękę i na jej twarzy zawitał uśmiech.

********************************************************
Jest to już mój ósmy rozdział, myślę, że czas prosić was o komentarze ;)
To naprawdę pomaga, jeśli się wie, że ktoś czyta moją pracę i myśli sobie, wow to nie jest złe. ;)
Myślę, że dzięki waszym komentarzom, moje dalsze rozdziały będą dużo lepsze.
Pozdrawiam! ;)





niedziela, 9 lutego 2014

7. "Romantyczny wieczór z..."

- Tata? Ale..Ty..Co.. Co ty tu robisz?
Robert również zdziwiony obecnością córki spojrzał na nią i za chwile podniósł jej torbę i podał do ręki.
Ojciec uśmiechnął się.
- Pamiętasz kochanie jak wspominałem ci, że mój stary przyjaciel pracuje nadal w tym miejscu co ja zacząłem pracę?
Slim pokiwała głową twierdząco.
- Więc, przyszedłem sprawdzić czy mieszka tu nadal, nie myliłem się. Ale gdy zadzwoniłem dzwonkiem w drzwiach stanęła kobieta i uświadomiła mnie, że David pracuje obecnie z żoną w Afryce, a ona jest guwernantką jego córki.
- Maggie? - Spytała niepewnie.
- Tak, Maggie. Znacie się? - Rob zmarszczył brwi.
- Poznałyśmy się w szkole i przyjechałam ją odwiedzić. - Slim uśmiechnęła się jednym kącikiem ust
- Dobra tato, bo ploteczki nie mogą długo czekać, Pa. - Dziewczyna źle czuła się okłamując ojca, ale nie mogła postąpić inaczej. Pocałowała go w policzek i zadzwoniła jeszcze raz do drzwi. Magg szybko zbiegła z góry i otworzyła koleżance drzwi. Położyła palec wskazujący na usta, aby Slim była cicho. Złapała ją za nadgarstek i zaprowadziła schodami do pokoju.
Zatrzasnęła drzwi i powiedziała do Slim.
- Siadaj, bo jak ci coś powiem to padniesz, a nie chce zbierać cię z podłogi.
Szatynka posłuchała Magg i usiadła na kancie wielkiego łóżka z kolorową pościelą.
- Pewnie zastanawiałaś się o co chodziło mi  w szkolę?! -  Mags przekrzywiła głowę w prawo i pokazała palcem wskazującym lekko zginając łokieć na ubranie koleżanki.
 - Ej, a tak w ogóle to co ty masz na sobie?
Slim przypomniała sobie, że nadal ma te ciuchy od Luk'a i machnęła niechlujnie ręką na znak, że to nie jest akurat ważne.
- Mów o co chodziło.
- Słuchaj, przechodziłam w szkole obok pokoju pana Sike'a i usłyszałam opis dziewczyny z jego klasy. Był taki jak twój, więc szybko pobiegłam sprawdzić czy chodziło o ciebie, i chodziło. - Magg mówiła to bardzo roztrzęsiona, chodziła po pokoju w tą i z powrotem.
- O co chodzi Maggie! - Slim aż wstała z łóżka.
Magg spojrzała na koleżankę zaprowadziła ją do lustra i drugim małym lusterkiem, które trzymała w ręku pokazała jej znamię.
Szatynka zamknęła usta dłońmi i otworzyła szeroko oczy.
- Nie widziałaś tego nigdy? Nikt z twojej rodziny nie zwrócił na to uwagi? - Pytała Magg
Slim przypomniało się, jak zauważyła rękę Luk'a z dziwnym znamieniem. Było takie samo jak jej. Był to miecz, przechodzący przez koronę.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową.
- Dzieją mi się dziwne rze..ał. - Slim zaczynała mówić gdy nagle coś kopnęło ją prądem w tylnej kieszeni spodni.
Sięgnęła ręką i poczuła jakieś małe urządzenie, z kieszeni wyjęła małą kartkę, na której było napisane:
"Oj, Slim, Slim, mówiłem Ci, żebyś nie opowiadała o tym czego jeszcze do końca nie wiesz".
- Co do cholery..- Slim mówiła do siebie, marszcząc brwi.
- I co z tymi rze...- Slim przerwała koleżance.
- Która godzina? - "Uśmiechnęła się sztucznie i usiadła z powrotem na łóżko.
Magg spojrzała na zegarek, który znajdował się na jej prawym nadgarstku.
- Za trzy siedemnasta. A co?
Szatynka zasłoniła twarz rękoma i położyła się na łóżku Mags.
- Jasna cholera, totalnie zapomniałam.. Przecież za trzy minuty, o.. teraz już dwie.. Muszę być w szkole na.. jak to powiedział Pan Sike "romantycznym wieczorze z Bradem".
- I ja mam Cię teraz puścić samą do tego chorego psychopaty? - Maggie krzyknęła na Slim ale w jej głosie słychać było troskę.
- Może to nic takiego.. a z resztą niestety nie będę sama.. Będzie ze mną Brad.
Po tych słowach przyjaciółka uspokoiła się.
Po chwili Slim zamknęła oczy marszcząc brwi i walnęła się w czoło.
- Co znowu? - Spytała koleżanka siadając na łóżku.
- Zapomniałam, że... - Szatynka przypomniała sobie słowa Luk'a. - Mój samochód jest w naprawie.
Mags uniosła brwi rozszerzając oczy.
- O, jasne, możesz wziąć mój. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem do Slim.
- Dziękuje, ratujesz mi życie. - Dziewczyna pocałowała Magg w policzek i pobiegła do drzwi. Łapała za klamkę i odwróciła się do koleżanki wskazując na nią palcem.
- Przyjadę nim jutro rano po Ciebie i pojedziemy do szkoły ok?
Maggie uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową.
*********************************************************************************
Slim wbiegła szybko do klasy. Sike nie patrząc na dziewczynę powiedział.
- Witamy księżniczkę.
Dziewczyna przypomniała sobie sytuacje, gdy patrzyła na plakat i jak jakiś mężczyzna nazwał ją księżniczką.
- Słucham? - Spytała nie dowierzając.
- Jest 15 po siedemnastej. - Wstając, nauczyciel dodał.
- Zostaniesz te 15 minut dłużej! - i wyszedł.
Dziewczyna zobaczyła Brada siedzącego po prawej stronie klasy i ruszyła do miejsca najdalej od niego.
- No, no jest dla Ciebie o dziwo miły. - Odezwał się Brad wstając z miejsca.
Slim otworzyła usta i rozszerzyła oczy.
- To miało być miłe?
- Tak, zazwyczaj kazał by Ci przychodzić przez kolejne 15 dni, ponieważ tyle minut się spóźniłaś, a on tego nie toleruje.
- Ah, tak..Skąd tak dobrze go znasz?
- Co? Ja? - Spytał, lekko zmieszany.
- No wiesz, zbyt dużej ilości osób tu nie widzę.. - Powiedziała ironicznie Slim patrząc na pustą klasę.
Brad nie patrzył na nią, tylko udawał, że szuka czegoś w plecaku.
- No wiesz.. Jest moim nauczycielem już tyle lat.
Slim nie wierzyła mu, wiedziała, że kłamał, ale nie chciała już drążyć tego tematu.
- Słuchaj. - Brad złapał ją za rękę i patrzył jej prosto w oczy, Slim zszokowana spojrzała na niego, przełknęła ślinę i rozchyliła usta.
- Nie o to mi chodziło, nie chciałem Cię wykorzystać, ani nic z tych rzeczy. Błagam wybacz mi, nie bądź już zła, zaprosiłem Cie na imprezę ponieważ wszyscy zawsze przychodzą i nie ukrywam, chciałem Cię lepiej poznać. - Ani razu nie spuścił z niej wzroku. Jej rozum mówił jej, żeby mu nie wierzyła, a serce przeciwnie. Rozum nigdy nie wygrywa z sercem, może próbować walczyć lecz tak już musi być, to przeznaczenie, którego nie można zmienić.
- Skąd mam wiedzieć, że teraz mówisz prawdę? - Zabrała rękę i kontynuowała. - Nie znam Cię, skąd mam pewność, że jesteś osobą godną zaufania?
- Ok, żeby Cię przekonać pokaże Ci coś o czym nikt nie wie. Nikomu nie mówiłem o tym, więc będziesz jedyna.
Brad pokazał ręką żeby szła za nim i po chwili byli w sali muzycznej.
********************************************************************************
Chłopak wleciał do sali i złapał za gitarę stojącą w rogu. Usiadł na krześle i zaczął grać. Slim stanęła z rękoma splątanymi na brzuchu i zaraz jej gniew zmienił się w piękny uśmiech.
Wsłuchiwała się w słowa śpiewane przez Brada, a uśmiech w ogóle jej nie opuszczał. Chłopak skończył grać i spojrzał uwodzicielsko na dziewczynę.
- Ok. - Przewróciła oczami. - Niech Ci będzie. Wybaczam. - Zamknął oczy i krzyknął z radości.
- Nie wyglądasz na takiego.. No.. na kogoś kto śpiewa.- Westchnęła głęboko i mówiła podnieconym głosem.- Wow kapitan drużyny, przewodniczący szkoły i do tego jeszcze gra i śpiewa.- Jej ton zmienił się z wybuchowego na bardzo łagodny i delikatny. - Jest coś czym mnie jeszcze zaskoczysz? - Zachowanie Slim zmieniło się o 180 stopni. Teraz nie była zła i Brad nie irytował jej każdym słowem jakie wypowiedział, zaczęła zauważać u niego też te dobre strony. Spojrzała na niego z innej perspektywy.
- Jest bardzo, bardzo dużo rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiesz ale jak będziesz chciała i pozwolisz mi się do Ciebie zbliżyć to poznasz je wszystkie, no prawie. Blondyn powolnym krokiem zaczął zbliżać się do szatynki. Widać było po nim, że chciałby ją pocałować, Slim odwróciła głowę i mówiła nie patrząc na niego.
- To, może już chodźmy, niedługo powinien pojawić się Sike i nie będzie zadowolony widząc pustą sale.
Przewrócił oczami i poszedł za dziewczyną.
*******************************************************************************

-Możecie już iść. - Powiedział do nastolatków, wskazując na drzwi.
Brad wstał z miejsca i kierował się w stronę wyjścia, Slim nie zrobiła tego co kolega tylko, siedziała zdziwiona w ławce.
- Ale przecież miałam siedzieć 15 minut dłużej.
- Racja, ale jesteś nowa, więc wybaczam Ci to i pamiętaj, że ja nie toleruje spóźniania.
Westchnęła, uniosła brwi i wyszła z klasy.
- To skoro już mi wybaczyłaś, to pójdziesz ze mną na tą imprezę?  Rozmawiali idąc po korytarzu, kierując się do wyjścia.
Dziewczyna lekko przejechała lewą ręką po prawym ramieniu i spojrzała na Brada przepraszającym wzrokiem.
- Nie, wiesz dziękuje, ale jakoś nie mam ochoty, jest późno chce się już znaleźć w domu, poczytać i napić się ciepłej herbaty. - Pomimo tego, że chciała spędzić czas z nowo poznanym kolegą pamiętała o tym, że on ma dziewczynę.
Twarz blondyna od razu posmutniała.
- To może chociaż Cię podwiozę do domu?
Zagryzła usta i chociaż słowa "bardzo chętnie" uciekały jej z ust odpowiedziała.
- Mam samochód koleżanki, ponieważ mój jest w naprawie i obiecałam przyjechać po nią rano. - Slim brzydziła się kłamstwem ale za każdym razem przypominały jej się słowa Luk'a "Nie opowiadaj o czymś czego sama do końca nie wiesz". Nie wiedziała czemu, ale ufała mu. Zawsze jedynymi osobami, którym ufała i mogła powiedzieć wszystko to była jej matka i Jessica, niestety teraz, gdy Jess jest daleko, wszystko trzyma w sobie, nikomu nie może opowiedzieć co się dzieje.
Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny i ruszył szybciej, szatynka zauważyła, że był trochę smutny, ale pomimo to szedł z pewną siebie postawą, dumnym krokiem.
*************************************************************************
Podchodziła do drzwi wyjściowych, złapała za klamkę ale o dziwo były zamknięte. Do głowy przyszła jej myśl, że może są inne, wyjściowe drzwi, a te się po prostu zatrzasnęły.Zaczęła ich szukać nagle usłyszała krzyki małej dziewczynki. Odwróciła głowę w stronę gdzie usłyszała odgłosy, przeraziła się i zaczęła iść szybciej. Ulżyło jej, gdy znalazła drugie drzwi, lecz one także były zamknięte. Coraz głośniej słyszała dziwne odgłosy i nie myśląc szybko wyjęła telefon z kieszeni spodni i próbowała zadzwonić do brata, ale nic z tego, nie odbierał.
Ktoś zakrył jej usta oraz oczy rękoma i wciągnął do magazynu. Slim przestraszyła się, ale czuła znajomy zapach męskich perfum zmieszanych ze świeżym powietrzem.
Gdy potencjalny napastnik puścił ją, ona odwróciła się zobaczyć kim jest ta osoba. Chłopak znowu zakrył jej usta, ale tylko dlatego, żeby nie krzyczała.
- Cicho bądź! - Rozkazał mówiąc szeptem. Posłuchała go i również mówiła po cichu.
- Czy Ty do reszty oszalałeś, Luk, cholera mogłam paść na zawał.
Przewrócił oczami i wziął głęboki wdech. Mówił do niej z jednej strony z troską a z drugiej zdenerwowanym tonem.
- Nie chce Cie straszyć ale nie jesteśmy bezpieczni w tym miejscu, a szczególnie o tej porze.- Minę miał obojętną i mówił to w taki sposób jakby to było dla niego normą. - Wiem kiedy jesteś w niebezpieczeństwie i wtedy się pojawiam.
Slim się nie odzywała tylko patrzyła na Luk'a ze zdziwioną miną. Nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa, myślała, że to znowu jest jakaś jej wyobraźnia, ale nie tym razem, teraz to była prawda, poważnie byli w niebezpieczeństwie, chociaż Slim nie wiedziała o co chodzi to i tak się bardzo bała, ale nie okazywała tego.
Luk spojrzał na nią złapał za ramiona i nie spuszczał z niej wzroku, jego mina była poważna.
- Nie bój się Slim, ze mną jesteś bezpieczna, będę Cię chronił, wszystko będzie dobrze. Czuła, że już nie daje rady, nie wytrzymuje, chciała być silna ale ta niepewność co się dzieje z jej życiem, złość, że nikt nie chce jej powiedzieć o co chodzi, nie dawało jej spokoju, nie zauważyła nawet kiedy ciepłe łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Wszystko co do tej pory jej się zdarzyło skumulowało się w całość.
- Musimy się  stąd wydostać, dasz rade! Nie możemy tu zostać bo nas znajdą. - Luk spojrzał na nią współczująco ale surowo.
Slim pokiwała głową na znak, że rozumie i zacisnęła zęby.
Oboje wyszli z magazynu, Luk majsterkował przy dziwnych dla Slim rzeczach. Zauważyła smutną dziewczynkę siedzącą skuloną, z głową w kolanach przy ścianie, była malutka, z długimi, blond, kręconymi włosami i miała na sobie białą sukienkę. Zdziwiła się, że takie maleństwo jest o tej porze same w szkole, ale wtedy o tym nie myślała. Domyśliła się, że to ona krzyczała. Podeszła do niej i zaczęła do mówić. Dziewczynka mamrotała coś pod nosem. Chłopak usłyszał głosy, odwrócił się, miał rozchylone usta i uniesione brwi.
Dziecko powoli podnosiło głowę, a wtedy Luk krzyknął.
- Slim odsuń się, szybko. - Posłuchała go i energicznym ruchem przesunęła się w prawo, nagle zobaczyła jak dziewczynka leży zakrwawiona z przedmiotem w sercu, podobnym do latającego talerza. Siedziała sparaliżowana z szeroko otworzonymi oczami.
Blondyn podbiegł do niej, podniósł i próbował uspokoić Slim, która wpadła w panikę i zaczęła krzyczeć, lecz bez skutku. Przyciągnął ją do siebie i bardzo mocno przytulił.
- Hej, hej spójrz na mnie, już wszystko w porządku. - Jego ręce tym razem trzymały głowę Slim i patrzył jej w oczy, od czasu do czasu poprawiał jej grzywę, która niedbale wchodziła jej w oczy. Dziewczyna uspokoiła się trochę, gdy chłopak powiedział, że wszystko jej wyjaśni.
-Bardzo lubisz wplątywać się w kłopoty. - Zaśmiał się.
- Męczy Cię to, prawda?
Zmarszczył brwi i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Bardziej podnieca.
W tym momencie Slim zakręciło się w głowie i cisnęła na ziemię, Luk uratował ją przed upadkiem, wziął na ręce i szybko udał się do wyjścia.

wtorek, 4 lutego 2014

6. Gra rozpoczęta.

- Witam panienko. - Powiedział sługa, nosząc tace ze śniadaniem, była na niej piękna róża, dwa rogaliki i kawa z mlekiem, którą Slim bardzo uwielbia i już na sam jej zapach przypominał jej się rodzinny dom. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i rozkoszowała się promykami słońca przebijającymi się przez wielkie okno.
 - To.. jakie plany na dziś? Drogi Ericu. - Jej nogi splotły się w " kokardkę" na łóżku, a ona była pełna energii. Sługa spojrzał się na przyszłą królową ze współczującą miną, której Slim nie cierpiała.
 - Nie pamiętasz? Dzisiaj twój ojciec się żeni z Królową Mirandą.- Usiadł obok Slim. - o 11 masz przymiarkę do sukienki. - Patrzył na nią i aż serce mu się kroiło na ten widok.
 - Nie lubisz jej prawda? Spytał retorycznie, znając odpowiedź.
 - Nie i nigdy jej nie polubię, ale skoro tata ma być szczęśliwy to muszę ją tolerować. - Złapała Erica za rękę i uśmiechnęła się do niego.
On odwzajemnił uśmiech i powiedział.
-kochanie, jesteś taka dojrzała jak na swój wiek.

************************************************************************
-Slim, teraz ja prowadzę! - Spencer krzyknął do siostry zmierzając do samochodu. Wiedział, że zaraz będzie kłótnia, ale nie usłyszał krzty sprzeciwu. Spojrzał przez ramię i zauważył siostrę stojącą tak nieruchomo jak strach na wróble.
 - Ej Slim, tak, to piękna sukienka, ale możemy już iść? - Podszedł do siostry i machał energicznie ręką przed jej twarzą. Slim otrząsnęła się, zmarszczyła brwi i mówiła sama do siebie.
- Co to było?! Jakby coś przeniosło mnie w przeszłość..znowu.
 Rodzeństwo wsiadło do samochodu i za chwilę byli już w domu. Dziewczyna pobiegła do pokoju tak szybko, jakby uciekała przed kimś. Usiadła na łóżku, złapała słuchawkę leżącą obok niej na szafce nocnej i wykręciła numer. Po chwili odezwał się damski, łagodny głos, jakby anioła.
 - Halo, Slim? Czy Ty oszalałaś?! Martwiłam się, a Ty dopiero teraz dzwonisz.. No tak, wszystko jasne, nowa szkoła to i nowi przyjaciele, a o starych to się już zapomina..
- Jessica, muszę powiedzieć ci coś ważnego.- Slim trzymała słuchawkę przy uchu i czuła jak pot spływa z jej czoła ze zdenerwowania.
 - Próbowałam szukać logicznego wyjaśnienia tych zdarzeń , nie chciałam mówić nikomu, ale moja psychika się buntuje i nie chce dalej walczyć z tym sama.
 - Co się stało? - Nagle głośny, krzykliwy głos Jess zmienił się w łagodny i opanowany, lecz zdenerwowany.
 - Nie mam pojęcia jak mam ci to wyjaśnić.. W tym mieście dzieją się dziwne rzeczy! Pamiętasz jak mówiłam ci, że czuje się tak, jakbym nie powinna urodzić się w tych czasach?
 Jessica pokiwała głową tak, jakby Slim miała to zobaczyć.
- Czuję jakby moje życie automatycznie zmieniło się o 180 stopni. Nie wiem jak patrzeć na świat..Niekiedy zatrzymuje się i jakby coś zabierało mnie kilkaset lat w przeszłość. Jestem zagubiona, moje marzenia znikły w niepewności i pytaniach kim naprawdę jestem. Moje sny są bardzo realne, a mój strach ukazuję się bardzo często. -Slim opowiadała przyjaciółce wydarzenia sprzed kilku dni, ciarki przechodziły po jej ciele, ale była niesamowicie spokojna. Oddychała wolno i głęboko.
 - Wiesz, kochana to może jakaś zmiana klimatu bądź stres, nie masz się czym przejmować ja muszę już kończyć. Kocham Cię. Pa
 Slim od razu wyczuła dziwne zachowanie Jess. Poczuła się samotna, chociaż nigdy nie czuła uczucia samotności. Była bezradna jak dziecko, które jest za niskie, żeby wsiąść do kolejki w wesołym miasteczku. Ciepłe łzy zaczęły lecieć jej po policzku. Chciała zasnąć i nagle obudzić się w swoim łóżku, w swoim starym mieście, chociaż nie chciało jej się w ogóle spać. Sięgając po chusteczkę, spojrzała na kartkę leżącą obok niej. Wzięła ją do spoconych jeszcze rąk i zaczęła ją rozwijać. Zadzwonił telefon. Szatynka przewróciła oczami, położyła kartkę na łóżku i odebrała.
 - Halo, kto mówi? Jednak w słuchawce nikt się nie odezwał. Dziewczyna zmarszczyła brwi i ciągnęła dalej.
 - Kto mówi? Slim słysząc w telefonie niski, męski głos mówiący bardzo spokojnie, ale był przerażający jak głos cyborga, rozszerzyła szeroko oczy i słuchała przestraszona.
 - Nie rób tego! - Rozkazał - Nie wiesz co może stać się z Tobą, gdy ją otworzysz, Twoje życie zmieni się o 180 stopni. Czujesz się zagubiona?!
 Slim automatycznie zaczęła się trząść ze strachu. Przełknęła ślinę i zerwała się z łóżka. Podeszła prosto do okna, zauważyła, że jest zamknięte a na podwórku nikt nie stoi. Jej strach osiągnął maksymalny poziom. Była pewna, że ktoś podsłuchał jej rozmowę z Jessicą. Tajemniczy głos wypowiedział słowa, które ona powiedziała kilka minut wcześniej. Zszokowana ruszyła szybko do samochodu. Wsiadła i wykręciła numer Maggie.
 - Maggie? Błagam podaj mi szybko ulicę na, której mieszkasz. - Slim praktycznie krzyczała na koleżankę.
- Slim? Wiem, że coś się stało, słyszę twój strach. Boisz się ale nie wiem czego.
- Proszę. - Slim mówiła to głosem biednej, przestraszonej dziewczynki. Marzyła, żeby znaleźć się już u Magg. Czuła, że tylko na nią może teraz liczyć.
 - Bajkowa 57. - Dziewczyna, dzięki swojemu darowi wyczuła strach koleżanki. Bez wahania podała jej swój adres. Slim rozłączyła się, rzuciła telefon na siedzenie obok kierowcy, wpisała adres Magg i ruszyła. Zza rogu wyskoczył jej chłopak w czarnej bluzie z kapturem na głowie. Slim bardzo szybko wykręciła i ze szczęściem zahamowała bezpiecznie. Wysiadła z samochodu, żeby zobaczyć czy chłopakowi nic się nie stało, rozejrzała się, lecz nigdzie go nie widziała. Usłyszała głos za plecami i szybko się odwróciła. Zauważyła chłopaka opierającego się o jej samochód.
- Jesteś kiepskim kierowcą. Normalny człowiek zadzwonił by już na policje i oskarżył cię o spowodowanie zabójstwa.
 Chłopak miał ręce splątane na klatce piersiowej i na twarzy widać było jego charakterystycznie wygięty kącik ust.
 - Wiedziałam, że znam ten głos. - Slim zagryzła wargi i kontynuowała. - Kim Ty jesteś? Pojawiasz się wszędzie tam gdzie jestem... To na Ciebie wpadłam dwa razy przy łazience.
Dziewczyna zbliżyła się do niego o krok.Chłopak patrzył na swoją dłoń, z której tryskała ciemnoczerwona krew.
 - O matko Ty krwawisz. - Slim podeszła do niego i złapała go za rękę. Zauważyła dziwne znamię na nadgarstku u blondyna.
 - Co to za znamię?
 - Zadajesz bardzo dużo pytań. To nudne. - Nagle ścisnął krwawiącą rękę i gdy ją rozwinął, Slim zobaczyła, że jego ręka jest nieskazitelna. Odsunęła się od niego przestraszona i krzyknęła.
 - Kim Ty jesteś? W tym samym czasie dziewczyna zemdlała. Chłopak złapał ją, wziął na ręce i wsadził do samochodu, a sam usiadł na miejscu kierowcy i pojechał.
************************************************************************************************
- Dzień doby! Jak się spało? - Spytał chłopak stojąc tyłem do Slim. Miał na sobie czarne spodnie i  czarny T-shirt.
Dziewczyna nieruchoma kręciła oczami w lewo i w prawo. Spojrzała na siebie i zobaczyła, że wygląda zupełnie inaczej niż zwykle. Miała na sobie Ciemne obcisłe dżinsy, czarną podkoszulkę i wysokie lśniące szpilki. Była zszokowana, wysiadła z samochodu i stanęła przed chłopakiem.
- Co to ma być?! - Wskazała na swoje ubranie.
Powolnym ruchem, jego oczy obczaiły Slim od stóp do głów.
- Pytam się! - Krzyknęła na niego i uniosła rękę aby go spoliczkować. Chłopak szybko złapał ją za nadgarstek, obrócił tak, że stała do niego tyłem i wyszeptał jej do ucha.
- Nie radze, nie rób tak więcej.
- Puść mnie. -szepnęła. - To boli.
Blondyn automatycznie puścił ją.
- Przepraszam, nie miało boleć. Chodź, widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana i nie cierpliwa.
- Skąd się wzięło to ubranie? - Slim uniosła brwi.
Chłopak uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Potrafię zbudować broń po ciemku , więc potrafię też rozebrać i ubrać cię z zamkniętymi oczami. - Odwrócił się i zaczął iść przed siebie. Nie patrząc na Slim, dodał.
- Oczywiście nie twierdzę, że tak było.
Slim uniosła brwi i przekręciła oczami. Posłusznie poszła za nim.
Chłopak nie patrząc na nią szedł pospiesznym ruchem i mówił do niej.
- Na imię mam Luk, twoja historia jest jeszcze bardziej pokręcona niż myślisz. Na razie nie mogę powiedzieć ci nic więcej. Tylko wiedz, że musisz być ostrożna. Uważaj na tych, których poznajesz.
Slim słuchała go myśląc o przeżyciach, które ją spotkały. Nagle przypomniało jej się o tym, że miała jechać do Maggie.
- Cholera! - Krzyknęła.
Luk szybko odwrócił się w jej stronę ze zmarszczonym czołem.
- Co jest?
- Miałam jechać do koleżanki, pewnie się martwi.
- Dobrze, na razie i tak musisz udawać, że nic nie wiesz, chodź, podwiozę cię. - Szedł w stronę samochodu. Slim stanęła w miejscu i powiedziała do siebie.
- Ale ja nadal nic nie wiem.
Podbiegła do niego i próbowała nadążyć nad jego szybkim chodem.
************************************************************************************
Luk patrzył przed siebie prowadząc samochód. Gdy Slim na niego spojrzała zobaczyła, że jego mina jest bardzo tajemnicza, spojrzenie ostre jak nóż.
- Ładne widoki, prawda?
Slim zmieszana spojrzała przez okno samochodu. W głowie miała tyle pytań i zero odpowiedzi, ale nie miała ochoty rozmawiać z tajemniczym chłopakiem.
- Już jesteśmy. - Obrócił głowę w jej stronę i rzucił prosto z mostu.
- Zostawię sobie twój samochód ok? Napełnię bak i oddam ci go jutro.
Slim przewróciła oczami, westchnęła głęboko i zatrzasnęła drzwiczki.
Stanęła przed bramą do wielkiego domu Magg i myślała o tym, co powiedział jej Luk, żeby uważać kogo poznaje. Szybko wybiła sobie tę myśl z głowy.
- Nie, Magg jest zbyt miła, ona nie może być tą złą. - Powiedziała do siebie i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
Nikt jej nie otwierał dlatego wyciągnęła rękę aby zadzwonić jeszcze raz i nagle z domu wyszedł on.
Slim otworzyła szeroko oczy, rozchyliła usta i na ziemię wypuściła torebkę.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

5. Nadzieja matką głupich.

Brad uśmiechnął się do dziewczyny. Nie sądził, że ta zgodzi się z nim iść. Jego szczęście przerwał Pan Sike.
- Brad, czy mógłbyś powtórzyć co właśnie powiedziałem?
Chłopak otrząsnął się i wrócił do świata rzeczywistego.
-Słucham?
- No właśnie nie słuchasz i za to posiedzisz sobie cały wieczór w kozie. - Oznajmił nauczyciel.
Amber słysząc, że jej chłopak dostał karę, wstała z miejsca, tupnęła nogą i zdenerwowana powiedziała.
- Profesorze, nie może pan dać mu kary dzisiaj! Czy nie mógłby pan dać mu kare na sobotę na przykład? Dzisiaj mam urodziny!
Brad spojrzał na dziewczynę lekko zdziwiony.
Nauczyciel uśmiechnął się ironicznie.
- Amber jesteś taka wspaniałomyślna. - Powiedział nauczyciel do uczennicy.
Blondynka odrzuciła włosy i kiwała głową.
- Ps to była ironia. - Oznajmił Sike, a Amber przymrużyła oczy.
- A teraz siadaj chyba, że chcesz spędzić urodziny we dwoje z Bradem właśnie w tej klasie.
Dziewczyna posłusznie usiadła. Slim odwróciła się do siedzącego z tyłu Brada, spojrzała na niego bardzo smutna i zawiedzioną miną. Wyciągnęła z kieszeni komórkę i napisała do chłopaka.
SMS:
Czyli mam rozumieć, że zaprosiłeś mnie na urodziny swojej własnej dziewczyny kilka minut temu..
W co Ty pogrywasz?! :/
Nauczyciel zauważył, że Slim "bawi" się telefonem, podszedł do niej tak, że ta nie zauważyła i powiedział.
- Droga Slim, czy komórka jest ciekawsza od lekcji?
Dziewczyna gwałtownie schowała urządzenie do kieszeni spodni i spojrzała na stojącego nad nią nauczyciela.
- Pani też wybiera się dzisiaj na imprezę? - Spytał Sike.
Dziewczyna spojrzała na Brada i patrząc wciąż na niego odpowiedziała mężczyźnie.
- Nie, proszę pana.
- To bardzo dobrze, przynajmniej tobie nie zniszczyłem dzisiejszych planów. Sike odwrócił się i zaczął iść w stronę swojego biurka.
- Ale jak to, o czym pan mówi? - Zmieszana mówiła do profesora.
- No tak, nie wyjaśniłem. Mam dla pani kuszącą propozycję nie do odmówienia. Godzina siedemnasta, sam na sam z kapitanem drużyny footbolowej, miła, spokojna atmosfera i wy dwoje siedzący razem w jednej klasie. Mówię pani nie jedna by chciała być na pani miejscu. - Nauczyciel uśmiechnął się ironicznie do Slim i zaraz zadzwonił dzwonek.
Slim zaczęła się energicznie pakować i już na pierwszy rzut oka widać było jej zdenerwowanie. Do dziewczyny podszedł Brad.
- Slim, Slim daj mi to wytłumaczyć.
- Nie mam ochoty Cię teraz słuchać, a z resztą będziesz miał bardzo dużo czasu do wyjaśnienia mi tego. Super ciekawe co ja powiem tacie, pierwszy dzień i już kłopoty. - Mówiła do siebie.
Wszyscy wyszli już z klasy, prócz Slim, która musiała zostać chwilę na prośbę Sike'a.
- Twoje nazwisko? - Nauczyciel wziął do ręki gorącą kawę i napił się.
- Mystere.- Odpowiedziała jeszcze zdenerwowana.
Sike wypluł kawę i spojrzał przerażony na dziewczynę. Ona zaś odskoczyła z przestraszoną miną.
- Powiedziałaś Mystere? - Pytał z nie dowierzaniem.
- Tak, tak mam na nazwisko, w tej szkole uczy się też mój starszy brat Spencer.
- Jest was dwójka? - Spytał zdziwiony.
Dziewczyna patrzyła na nauczyciela i czuła się jak na przesłuchaniu.
- No tak, tu w Ameryce można mieć dwoje dzieci, nie jesteśmy w Japonii proszę pana.
- Uhh jak tu gorąco. Nie powinnaś już iść?! Widzimy się o siedemnastej. - Powiedział Sike ocierając ręką mokre czoło.
Dziewczyna bez słowa odwróciła się i wyszła z klasy. Maggie akurat przechodziła i usłyszała rozmowę profesora, zatrzymała się przy drzwiach i słuchała.
- Tak, no mówię Ci w mojej klasie jest dziewczyna, wysoka, brązowe włosy, niebieskie oczy i za uchem ma znamię. To musi być ona. - Sike rozmawiał przez telefon nie wiedząc, że uczennica go podsłuchuje.
Maggie otworzyła szeroko oczy, przymknęła usta ręką i szybko pobiegła do nowej koleżanki Slim.
Złapała ją przy stołówce, zaciągnęła do kanciapy i odkryła jej szyję. Odsunęła się i upuściła torbę na ziemie.
- Ała, Maggie oszalałaś? - Slim masowała się po szyi.
- Wiedziałam, od razu jak usłyszałam opis wyglądu, że chodzi o Ciebie. - Maggie przyglądała się koleżance.
- Możesz w końcu mi wytłumaczyć o co Ci do cholery chodzi. - Slim zdenerwowała się.
Maggie w końcu odważyła się wytłumaczyć to dziwne zachowanie.
- Podsłuchałam jak Sike rozmawiał z kimś przez telefon.
Nagle do kanciapy wszedł woźny.
- Ej, a wy co tu robicie zmykać mi stąd i to już!
Maggie wyszła szybciej i pobiegła gdzieś, nie była w stanie powiedzieć Slim co się stało.
-Cholera, o co jej chodziło.. - zastanawiała się szatynka i poszła w stronę szafki.
******************************************************
Spencer siedział sam przy stole i zauważył, że niedaleko jakaś dziewczyna kłóci się z chłopakiem.
- Zostaw mnie. - Dziewczyna próbowała się wyszarpać chłopakowi, który złapał ją za nadgarstek, przyciągnął do siebie i  zaczął ściskać mocniej. Spencer jako jedyny zareagował, podbiegł do pary i popchnął chłopaka na ziemie. Oszołomiona dziewczyna szybko odskoczyła na bok.
- Nie ładnie tak traktować kobiety, nie uważasz? - Spenc odezwał się do leżącego chłopaka, który zdenerwowany wstał i rzucił się na Spenc'a z łapami, lecz nie skutecznie, ponieważ ten się odsunął.
Ian wpadł na przechodzącą akurat nauczycielkę. Wszyscy świadkowie wybuchli śmiechem i podziwiali Spencera za odwagę, ponieważ do Iana nikt nie zaczyna.
- Panie Canalla, idzie pan ze mną! - Rozkazała nauczycielka.
Wkurzony Ian patrzył na Spencera i mówił.
- Jeszcze się policzymy.
Blondyn podszedł do dziewczyny.
- Jak się czujesz? - Zapytał.
- Jest ok, ale trochę boli.- Powiedziała trzymając się za nadgarstek.
- Pokaż. - Spenc wyciągnął rękę do dziewczyny, i zaczął  masować jej rękę.
- Nic ci nie będzie, potrzymasz chwilę zimny okład i ręka jak nowa. - Uśmiechnął się.
- Dziękuje, jestem Kate. - Dziewczyna uśmiechnęła się do Spencera.
- Spencer. - Wyciągnął dłoń do Kate, dziewczyna pokazała mu nadgarstek i  zaraz oboje zaczęli się śmiać. Spenc spojrzał na zegarek.
- Cholera, już taka godzina?! muszę lecieć odwieźć siostrę do domu, pewnie już czeka przy samochodzie.
- Jeszcze raz dziękuje. - Uśmiechnęła się, Spencer odwzajemnił uśmiech i poszedł.
Gdy Slim otwierała szafkę wyleciała z niej mała karteczka, szybko schyliła się po nią myśląc, że to wiadomość od Brada. Zza rogu wyszedł Spencer.
- Tu jesteś, wszędzie Cię szukam, chodź do domu.
Slim zacisnęła pięść z karteczką i poszła za bratem.

piątek, 3 stycznia 2014

4. Deja vu!

Brad postawił dziewczynę na nogi i przez chwilę stali tak patrząc na siebie. Ciszę przerwał Alex.
- Ej Slim, Zgubiłaś mi się. Widzę, że poznałaś już kogoś nowego.
- Tak, tak ale wiecie co, chyba już pójdę.
- O świetnie, to może pójdę z tobą. - Zaproponował Alex.
- Nie, wiesz jakoś nie mam humoru na towarzystwo ale później do Ciebie dołączę. - Uśmiechnęła się do niego i poszła przed siebie.
Chłopcy rozeszli się i nagle Brada zaczepił Tom, jego najlepszy przyjaciel.
- No przyjacielu, Tom walnął Brada w ramię i zaczął się śmiać.
- Co to za panna? Myślałem, że wolisz blondynki, a jeśli oczy mnie jeszcze nie mylą to jej kolor włosów nie przypomina blondu. - Mówił Tom śmiejąc się z przyjaciela.
Zirytowany Brad nie słuchając przyjaciela poszedł w inną stronę.
- Ej, dobra teraz inny temat. Pamiętasz, że twoja laska ma jutro urodziny?
- O matko. - Brad walnął się ręką w czoło i kontynuował.
- Cholernie zapomniałem.
- Chcesz znać moje zdanie? - Spytał Tom.
- Nie. Odpowiedział mu Brad.
- To słuchaj. - Przyjaciel objął Brada i mówił dalej.
- Na twoim miejscu zająłbym się swoją dziewczyną albo..
- Nic nie mów. - Powiedział Brad poirytowany.
- Zerwałbym z nią. Stary halo jesteś z nią tyle czasu, a nawet jej nie kochasz. Przecież to pusta laska.
- Ej dobra, skończ. 
Brad nadal myślał o Slim, o jej głosie, uśmiechu. Poczuł w końcu co to jest miłość.
Slim smutna siedziała na ławce przed szkołą. Niedaleko niej siedziała uśmiechnięta dziewczyna, która przyglądała się jej.
- Radze Ci iść do ogrodu, jest na dachu szkoły. - Maggie puściła oczko do Slim.
- Co? Nie wiem o co chodzi. - Dziewczyna spojrzała się na Maggie.
- Też byłam smutna parę razy przez chłopaka, może na taką nie wyglądam ale mamy tylko 16 lat. W tym wieku to normalne. To jaki on jest?
blondyn?
brunet?
Maggie cały czas mówiła coś do Slim.
- Kim Ty jesteś? i skąd wiesz, że to przez chłopaka?
- Powiedzmy, że mam mały dar, zawsze widzę powód różnych zachowań np. jak ktoś jest smutny, wkurzony lub szczęśliwy, a tak w ogóle to Maggie.- Dziewczyna podeszła do Slim i podała jej rękę.
- Slim. - Podała rękę Magg.
- Chodź, pomogę Ci się ogarnąć, wiesz włosy i makijaż. - Maggie uśmiechnęła się.
Zaraz obie były już w drodze do łazienki. Maggie siedziała w kabinie, gdy zadzwonił telefon Slim.
- Maggie zaraz wrócę, telefon mi dzwoni.
- Dobra. - Krzyknęła Magg.
- Gdzie ten pieprzony telefon. - Slim mówiła sama do siebie wychodząc z łazienki i grzebiąc w torbie.
- Cholera jasna, uważaj jak... - Powiedziała z "głową w torebce" i spojrzała w górę.
Gwałtownie upuściła torbę.
- O Boże.. To Ty? Ale co  Ty tu robisz.? Otworzyła szeroko oczy.
- Wracaj do swojego miasta! - Wyszeptał jej do ucha Luk, tajemniczy chłopak, na którego Slim wpadła w Los Angeles.
Zdziwiona Slim usiadła na ławce obok, miała przestraszoną minę i automatycznie zbladła.
Z łazienki wyszła Maggie.
- Co tak siedzisz jak kamień? Chodź bo się spóźnimy na lekcje u Pana Sike'a. Psyt Jest bardzo seksowny.- Magg puściła oczko do nowej koleżanki, a ta się uśmiechnęła.
Dziewczyny tak samo jak Tom i Brad spieszyli się spóźnieni do klasy. Brad przez przypadek wpadł na Slim.
- Ops. Pierwszy raz to jeszcze nic takiego, ale drugi to już przeznaczenie. Widzę, że lubisz wpadać na ludzi. - Brad uśmiechnął się uwodzicielsko do dziewczyny.
- Chyba mam jakiś magnes na chłopaków. - Zaśmiała się.
- Masz uroczy uśmiech, wiesz?!
- A Ty masz dziewczynę pamiętasz jeszcze? Nie będę wchodzić w związek to nie w moim stylu. - Mówiła Slim trochę smutna ale twarda.
Rozmowę przerwał im tym razem nauczyciel.
- Brad, Brad, Brad Ty to już chyba dawno powinieneś siedzieć w ławce i rysować motylki z nudów.
Slim parskliwie się uśmiechnęła.
- Samochody, samochody profesorze. - Brad podniósł brwi ku górze i poszedł do ławki. Slim zrobiła to samo.
- Ty pewnie jesteś Slim? - Nauczyciel zapytał nową uczennicę zatrzymując ją.
- Tak, dzień dobry. - Uśmiechnęła się.
- Wchodź do sali, zostaniesz chwile po lekcji ok?
- Jasne. - Powiedziała do nauczyciela i weszła do sali.
Za chwilę Slim poklepał po ramieniu chłopak siedzący za nią i dał jej kartkę. Dziewczyna otworzyła ją i  przeczytała.
- Pójdziesz ze mną na imprezę na przeprosiny?
Ps. może przyjdę pierwszy, żebyś przypadkiem na mnie nie wpadła ;)
Slim od razu wiedziała, że kartka jest od Brada, odwróciła się w jego stronę,  uśmiechnęła się i pomachała zgodnie głową.
Chociaż nie chciała, bo wiedziała, że nic z tego nie będzie, ale jej serce podpowiadało inaczej.


czwartek, 2 stycznia 2014

3.Dziwne spotkania.

Słoneczny poniedziałek, ptaszki ćwierkają za oknem, promienie słońca przedostają się delikatnie przez okno pokoju Slim.
Zadzwonił budzik o szóstej rano, dziewczyna trącnęła ręką denerwujące urządzenie. Patrzyła się tak jeszcze przez jakieś 5 minut w sufit i powiedziała
- No to zaczynam nowe życie z nowymi ludźmi, w nowej szkole i nowym mieście.
Slim bardzo powoli i mozolnie wstawała z łóżka, a ponieważ nie cierpi się z nim rozstawać było to na prawdę powolne.
Gdy już wstała poszła do łazienki, umalowała się, zrobiła koka zostawiając grzywke wolno, ubrała obcisłe, białe spodnie, granatową bluzeczkę na ramiączka i swoje ulubione letnie, granatowe koturny.
Już rozbudzona zeszła na dół i poszła prosto do jadalni.
- Dzień dobry! - Powiedziała uśmiechnięta do taty i usiadła przy stole obok brata.
- Cześć słoneczko, już podaje wam płatki. - Powiedział Robert.
- A więc, nowa praca jak się z tym czujesz? Spytała córka ojca.
- A jak się można czuć wiedząc, że idzie się do pracy na tyle godzin. - Wtrącił Spencer.
- Nie bądź nie miły dla siostry. - Powiedział ojciec do syna podając jedzenie i uśmiechnął się.
- Bardzo dobrze córciu, lubię poznawać nowych ludzi szczególnie się ciesze, bo mój bardzo stary przyjaciel, którego nie widziałem już aż 20 lat pracuje nadal w tym miejscu. O matko, już taka godzina?! -
powiedział patrząc na zegarek. Slim uśmiechnęła się.
- Tato, spokojnie pojadę swoim samochodem i nawet może wezmę Spenca jak będzie grzeczny. - Spojrzała na brata i kontynuowała.
- Leć, bo się spóźnisz w pierwszy dzień.
Ojciec podszedł do córki, pocałował ją w głowę, pomachał do syna i wyszedł z domu.
Rodzeństwo zjadło śniadanie.
- Dobra, zbieraj się idziemy. - Powiedziała Slim do brata biorąc kluczyki.
- Ha, chyba śnisz, ja prowadzę jestem starszy.
- Przypominam Ci, że to mój samochód, który dostałam na szesnastke, więc ja prowadzę.
- Nie moja wina, że miałem wypadek i mój samochód jest w naprawie.
- Właśnie, Ty prowadziłeś i miałeś wypadek więc teraz ja prowadzę.
- O matko jesteś uparta jak osioł. - Powiedział przewracając oczami.
- No widzisz, ciekawe po kim to mam kochany braciszku.
Wychodząc z domu Slim zauważyła samochód stojący przed ich domem, który szybko odjechał.
- Co on tu robi?! - Powiedziała przerażona do siebie.
- Znowu gadasz sama do siebie? - Spytał brat.
- Nic, nic już idę.
Weszli do samochodu i już za 20 minut byli pod szkołą.
Spencer wyszedł z samochodu, a Slim pojechała zaparkować auto.
Wysiadając z pojazdu zauważyła grupkę chłopaków, którzy popychali jakiegoś chłopaka, podeszła do nich i powiedziała:
- Ej zostawcie go..
- Haha jaka laska, widzicie ją. - Powiedział jeden z grupki.
- Co to, nowa dziewczyna, twoja bohaterka? haha - Mówił inny.
- O matko, ale wy zabawni jesteście, co bijecie młodszego czy słabszego? Cieniasy tylko takich bijecie, a może zmierzylibyście się z równym sobie. - Powiedziała zdenerwowana Slim.
- Dobra Tobie nic nie zrobimy bo jesteś kobietą - Mówił "szef" grupki, a Ty lepiej uważaj - Chłopak zwrócił się do niewinnego Alexa.
- Dzięki za pomoc, ale dałbym sobie radę. - Mówił otrząsając się z piasku.
- Ta, a ja jestem baletnicą, chodź pomogę Ci umyć twarz. Chłopak uśmiechnął się.
- Tak w ogóle to jestem Alex, a Ty? Pierwszy raz Cię widzę chodzisz do High school?
- Tak, to właśnie mój pierwszy dzień. Jestem Slim. - Wyciągnęła rękę do chłopaka.
Poszli razem do szkoły i zmierzali w stronę męskiej toalety. Alex łapał za klamkę a Slim szła za nim.
- Ekhem - Ot krząknął Alex. Wiesz, że to jest męski tak?
- Wiem, i co?
- Dobra nic nie mówię.
Gdy Slim wychodziła z toalety wpadła na jakiegoś chłopaka.
- Ops uważaj - Powiedział chłopak łapiąc dziewczynę.
- Yyy co Ty tu robiłaś? - Spytał zdziwiony.
Slim spojrzała na męską toaletę uśmiechnęła się i mówiła.
- Szczerze, nic ważnego, wiesz mój pierwszy dzień.
- No tak myślałem, nie widziałem Cie nigdy a raczej zauważył bym dziewczynę wychodzącą z męskiej toalety.
Zaśmiali się oboje.
- Jestem Brad. Trochę dziwne poznanie, ale nie zapomniane. Podał jej rękę i uśmiechnął się.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
- Slim. Jesteś kapitanem drużyny?
- Tak, a skąd wiesz? Czytasz w myślach? - Zażartował Brad.
- Masz na koszulce kapitan. Jestem spostrzegawcza. - Puściła chłopakowi oczko.
- Lubisz football?
- Nigdy nie grałam, ale lubię oglądać. Zawsze oglądałam z tatą i bratem.
- Może kiedyś Ci pokaże jak się gra. - Uśmiechnął się zadziornie.
Slim uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
Z daleka było słychać piskliwy głos.
- Kochanie, Brad, słoneczko.
Do rozmawiającej dwójki podeszła długonoga blondynka w stroju cheerleaderki.
- Tu jesteś dzióbasku, a ja Cię wszędzie szukam.
- Cześć Amber. - Powiedział Brad do dziewczyny cały czas patrząc uwodzicielsko na Slim.
- A to kto? - Spytała blondyna patrząc odrzucająco na dziewczynę.
Slim gwałtownie wysunęła rękę w stronę dziewczyny.
- O hej jestem..
Amber przerwała Slim.
- Ah nie obchodzi mnie to , zresztą na pewno mnie znasz.
- O moja kochana Tina już idę. Blondynka pocałowała chłopaka w policzek i poszła do przyjaciółki.
- Hmm słodka - Powiedziała ironicznie Slim do Brada.
- Przepraszam Cię za nią, ona bywa miła. - Powiedział sam nie wierząc w swoje słowa.
- Idealna para, kapitan drużyny footbolowej i kapitanka drużyny cheerleaderek fajnie tak. - Powiedziała zagryzając usta i uśmiechając się do Brada.
- Wiesz co, szczerze to nie zawsze bywa tak fajnie, ale co będę gadał o naszym związku może się przejdziemy oprowadzę Cię po szkole.? - Zaproponował.
- Nie, wiesz dziękuję za propozycje ale muszę poczekać na kolegę.
- Jasne, to ja lecę, miło było poznać - Uśmiechnął się i ciekawski stanął za rogiem żeby zobaczyć na kogo czeka Slim.
Dziewczyna odczekała chwilę i poszła przed siebie, przy rogu, gdzie stał Brad dziewczyna poślizgnęła się na tłustej plamie.
Brad szybko wyskoczył zza rogu i złapał Slim. Trzymał ją chwile na rękach. Patrzyli się na siebie romantycznie i powoli ich usta zbliżały się ku sobie.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

2.Tak się zaczęło!

Slim pobiegła do samochodu, wsiadła i pojechali. W drodze cały czas rozmyślała skąd zna tego chłopaka.
- Z pewnością go znam, ten wzrok, te blond włosy, chód to wszystko znam. - Myślała.
Po dwóch godzinach dojechali do nowego dla nich miejsca, do starego domu Roberta i Suri.
- Dobra dzieciaki, jesteśmy na miejscu. - Powiedział wzruszony ojciec do dzieci wysiadając z samochodu.
- O matko.. To wy tu mieszkaliście osiemnaście lat temu? - Spytał Spencer patrząc na dom.
W tym samym momencie Slim patrzyła na beżowy dom ze łzami w oczach, przypomniało jej się jak jej matka dwanaście lat temu opowiadała o tym miejscu, jak wygląda i co wieczór opowiadała różne ciekawe historie związane z tym miejscem.
- Tak synu, właśnie w tym domu powstawałeś -Klepnął syna ręką w plecy po przyjacielsku.
- Nie, wiesz tato nie za bardzo chce tego słuchać, Ugh. - Powiedział obrzydzony Spenc do ojca.
- Ej Slim! - Krzyknął brat zauważając wzruszoną siostrę.
- Halo Slim, tu ziemia. - Spencer podszedł do siostry i machał jej ręką przed twarzą.
- Co? Co? - Dziewczyna gwałtownie się otrząsnęła.
- Przepraszam, po prostu mama mi opowiadała kiedyś o tym miejscu. - Wyjaśniła Slim bratu, uśmiechnięta ocierała łzy.
- Mówiła, że kochała ten dom, to miasto. Opowiadała o swoim wielkim pokoju z dużą garderobą, z parapetem na oknie, który sama ozdobiła i zrobiła swój kącik do pisania pamiętnika, o kuchni, w której zawsze było bardzo dużo gości, o salonie, w którym bawiła się ze swoim bratem Maxem i najlepszą przyjaciółką Haną.
Slim mówiła to tak jakby opowiadała bajkę, była taka szczęśliwa.
- Dobra dzieci chodźcie, obejrzycie dom i pójdziemy na kolacje. - Powiedział ojciec.
Idąc na kolacje Slim zauważyła ulicę, zatrzymała się i przyglądała się jej. Nagle oślepiło ją straszne światło. Zakryła szybko twarz rękami i przez to nie zauważyła samochodu jadącego prosto na nią. Stała sparaliżowana i gdyby nie tajemniczy chłopak zginęła by. Chłopak wybiegł z za rogu, wziął Slim na ręce i szybko pobiegł w bezpieczne miejsce. Postawił Slim na ziemi i spytał.
- Nic Ci nie jest?
- Chyba nie. - Odpowiedziała przerażona dziewczyna
- Jestem Brad. Miło mi Cię poznać.
- Slim. - Dziewczyna wyciągnęła rękę do stojącego przed nią chłopaka.
Sparaliżowana dziewczyna nagle zemdlała.
**********************************************

- Slim rusz się bo nie będzie miejsca. - Krzyknął do niej ojciec.
Dziewczyna dynamicznie poruszyła głową w prawo i lewo.
- Cały czas szliśmy? - Spytała Slim.
- My tak, Ty stałaś i patrzyłaś na ulice jakby Cię ktoś zahipnotyzował. - Powiedział Spencer.
- Bardzo dziwne, znowu.. - Mówiła do siebie Slim i poszła za ojcem i bratem.
Po kolacji, taksówką pojechali do domu i wszyscy bardzo szybko zasnęli.
***********************************************

- O nie, nie proszę, zrobię co zechcesz!
Slim gwałtownie się przebudza.
- O matko znowu? Ten okropny sen nie daje mi spokoju..- Mówiła Slim przecierając oczy.
Slim szybko spojrzała na zegarek.
- Trzecia w nocy no pięknie, a za trzy godziny muszę wstać do szkoły..- Mówiła Slim przewracając oczami.
Slim usłyszała jak zamyka jej się okno i szybko spojrzała w jego stronę. Na szybie zauważyła, że jest coś napisane, podeszła i przeczytała napis:
WRACAJ DO SWOJEGO MIASTA, NIE JEST TU BEZPIECZNIE!!!
Slim pobiegła do pokoju brata.Wskoczyła mu na łóżko i zaczęła po nim skakać
- Wstawaj szybko, Spencer wstawaj! - Krzyczała i szarpała go
Obudzony Spencer przeciera oczy, przeciąga się i ziewa.
- Co jest?  - Spytał zaspany brat.
- Chodź do mnie do pokoju, szybko - Slim złapała go za rękę i wyciągała z łóżka.
- Słuchaj Slim, kochana siostrzyczko jest trzecia w nocy, a Ty się bawisz w jakieś Simon mówi?! - Mówił spokojnie brat.
- To nie jest śmieszne, ruszaj się!
- Dobra, dobra już idę bo inaczej nie dasz mi spokoju.
Rodzeństwo doszło do pokoju dziewczyny, lecz Spencer nic nie zauważył.
- Nic tu nie ma, to pewnie znowu ten twój koszmar.- Powiedział wkurzony Spenc
- Ale..- Dziewczyna była w szoku.
- Dobra młoda skończ, ja idę spać.
Gdy Slim została sama w pokoju zapaliła światło i zastanawiała się co to może znaczyć.
- To jest niemożliwe! Czy to miasto jest jakieś nawiedzone? - Rozmyślając ułożyła głowę na poduszce i zasnęła.