sobota, 1 marca 2014

8. Ze zmianą otoczenia, zmieniamy się my sami.

- Błagam, puść mnie, zostaw moją mamę, ona nic nie wie.
- Slim, kochanie pamiętaj, że nigdy, ale to nigdy Cię nie zostawię!
- Mamo, Nie! - Slim obudziła się z krzykiem, otarła ręką spocone czoło i dopiero po chwili zauważyła, że nie znajduje się u siebie w domu. Wstała z dużego łóżka małżeńskiego i od razu tego pożałowała. Zaczęło jej się kręcić w głowie, więc bez zastanowienia ponownie usiadła na łóżku. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Był pomalowany na kruczo czarny kolor, wielkie łóżko znajdowało się w rogu, na środku stał stół, na którym znajdowało się wiele rzeczy, jakby nikt nie sprzątał tu od lat. Usłyszała otwierane drzwi, które przerażająco skrzypiały. Slim przypomniał się horror, który oglądała kiedyś z Jessicą, zapamiętała, scenę jak drzwi na strych otwierały się i brzmiały identycznie jak te tylko, że wtedy zza drzwi wyszedł zombie,  wzięła głęboki wdech i czekała na.. w sumie sama nie wiedziała na kogo.
W drzwiach pojawiła się wysoka, piękna blondynka. Slim zdziwiła się jej widokiem, ponieważ widziała ją pierwszy raz w życiu. Próbowała przypomnieć sobie postać kobiety, ale nawet w najgłębszych wspomnieniach jej nie widziała.
- Widzę, że już wstałaś, proszę to dla Ciebie, pewnie jesteś bardzo głodna. - Nieznajoma podała jej słodką bułkę i kawę.
Szatynka nie mogła oderwać od niej wzroku, a jej wyraz twarzy nadal był zdziwiony.
Piękna dziewczyna poklepała się w czoło i mamrotała coś pod nosem.
- No tak, przecież Ty mnie nie pamiętasz.
Slim dopiero teraz udało się wydusić jakieś słowo.
- Nie rozumiem, nie pamiętam? To znaczy, że się znamy? - Zmrużyła oczy i urwała kawałek bułki.
- Jasne, jestem... - W tym momencie w drzwiach pojawił się Luk. Slim nie wiedziała czemu ale na jego widok przeszedł ją miły dreszcz, a na twarzy zawitał uśmiech.
- Lexi! - Dziewczyna aż podskoczyła, gdy usłyszała swoje imię i odwróciła głowę w kierunku miejsca, gdzie stał chłopak.
- Mówiłem Ci kiedyś, że masz zdecydowanie za długi język..- Powiedział blondyn, uśmiechnął, ale w jego uśmiechu nie  było krzty wesołości.- Ona nie jest jeszcze gotowa. To ją osłabi. - Myślami porozumiewał się z dziewczyną.
Lexi skinęła głową na znak, że zrozumiała.
Luk podszedł do Slim i przedstawił blondynkę.
- Slim, ta lekko szurnięta blondynka to Lexi.. Moja siostra.
Szatynka wypluła kawę ze zdumienia, którą chwile wcześniej dała jej Lexi.
- Co się stało? Nic nie pamiętam, czemu tu jestem? Pamiętam tylko moment jak wychodziłam z klasy.
Rodzeństwo spojrzało się na siebie. Oboje mieli takie same miny. Ich usta były rozchylone, a duże oczy błyszczały jak diamenty.
- To dobrze, czyli udało mi się.. - Pomyślał blondyn.
- Zemdlałaś. - Rzucili w stronę dziewczyny jakby to było najlepsze rozwiązanie, które najszybciej wpadło im do głowy.
Luk spiorunował siostrę ostrym spojrzeniem i kontynuował.
- Przejeżdżałem obok twojej szkoły i zauważyłem, że z niej wychodzisz, więc zatrzymałem się i pomachałem Ci, nie odmachiwałaś, dlatego zaparkowałem i wyszedłem z samochodu, w tym momencie zauważyłem, że się kiwasz, więc podbiegłem i w ostatniej chwili uratowałem Cię przed upadkiem. - Jego mina przypominała minę triumfalną. Po chwili dodał. - Wiesz, pomyślałem, że lepiej będzie jak przywiozę Cię tutaj, wydaję mi się, że twoja rodzina była by nieco zdziwiona widząc jakiegoś nieziemsko przystojnego mężczyznę trzymającego Cię na rękach nieprzytomną. - Wzruszył ramionami i patrzył na szatynkę.
- Słyszałeś, że czasem skromność i delikatność może zdziałać cuda? - Spytała Slim nadal niedowierzając w słowa Luk'a. Przez chwilę pokój zakłócała niezręczna cisza.
- Cholera.. I to dlatego mi się spodobałaś..Już wszystko jasne.- Znów wzruszył ramionami.
Przekręciła oczami i skrzyżowała ręce na piersi.
Nagle zadzwonił telefon, Lexi odebrała i wyszła z pokoju.
Luk podszedł do okna i wpatrywał się w ulice przed ich domem.
- Więc...Ten chłopak, jest dla Ciebie dobry? - Spytał, nie odrywając oczu od widoków.
Zmarszczyła brwi i spytała, domyśliła się, że może chodzić o Brada.
- Masz na myśli Brada? Znasz go?
- W sumie...można tak powiedzieć, a z resztą nie ukrywam plotki mnie kręcą. - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Nie wiem, nie znam go zbyt dobrze. - Slim czuła się niezręcznie i nie zbyt chciała rozmawiać o chłopakach z.. no... chłopakiem. Luk nie odzywał się, więc dodała.
- Ma dziewczynę.- Natychmiast posmutniała i przekręciła oczami.
Luk oderwał się od okna, podszedł do dziewczyny i uklęknął przed nią na jednym kolanie, podpierając się drugim. Patrzył jej głęboko w oczy i trzymał rękę na jej kolanie. Slim przeszedł miły dreszcz. Chłopak był tak blisko niej, że aż poczuła jego zapach. Zapach, który uwielbiała. Sama nie wiedziała co czuje, ale na pewno wiedziała, że jest zmieszana. Nie miała pojęcia czemu, ale zawsze, gdy Luk był blisko niej czuła, że jest bezpieczna. Jakby był on dla niej osłoną.
- Slim.. - Jego ton był troskliwy, jak ton jej brata, gdy wspierał ją po śmierci matki. - Pamiętaj, że jeśli jakiś chłopak, w jaki kol wiek sposób Cię zrani, zwróć się z tym do mnie. Obiecujesz?
Nie potrafiła opisać uczucia, którym darzyła Luk'a, czuła jakby znała go całe życie, a chociaż znała go tak krótko i tak darzyła go wielkim zaufaniem.
Skinęła głową, w jej myśli krążyło wiele nurtujących ją pytań, ale ostatecznie nie wydusiła z siebie ani jednego słowa.
Do pokoju wparowała rozdrażniona Lexi. Luk zerwał się na równe nogi i patrzył na siostrę.
- Luk..Jest już 6 nad ranem, myślę, że w szkole, nauczyciele nie będą zadowoleni, jak ich nowa uczennica nie pojawi się już po paru dniach. Slim zerwała się z łóżka.
- Co? Już 6? A ja jestem nie ogarnięta, muszę jechać do domu chociażby przebrać się i przecież miałam przyjechać po Maggie..
Blondynka uśmiechnęła się szyderczo do dziewczyny.
- Hmm, myślę, że da się coś zrobić, chodź.  - Złapała ją za nadgarstek i porwała do swojej sypialni, która bardzo różniła się od pokoju Luk'a. Sypialnia Lexi była pomalowana na beżowy kolor, na podłodze leżały ciemno-brązowe dywany. Na środku pokoju znajdowało się wielkie łóżko, w którym można pomieścić ze 20 osób. Pokój miał wielkie okna, przez które przebijały się promyki słońca. W rogu, Slim zauważyła garderobę, której na początku nie widziała, garderoba była naprawdę duża, podobna do ukochanego miejsca jej matki, w którym zawsze uwielbiała siedzieć i przymierzać za duże ciuchy mamy.Czuła się w nich jak mała dama.
Lexi wskazała biały fotel, gestem "siadaj". Zaczęła grzebać w szafie.
- Ty i Luk, no wiesz, mieszkacie sami? - Spytała Slim, przyglądając się dziewczynie.
- Tak, i wyprzedzę twoje kolejne pytanie. Nie znamy naszych rodziców, mieszkaliśmy u wujka ale zmarł rok temu, a że ja jestem pełnoletnia zabrałam Luk'a i zamieszkaliśmy w starym domu odziedziczonym po wujku.
- Przykro mi. - Slim pożałowała, że zaczęła ten temat.
- Mój brat wychodzi z założenia, że skoro nie znał rodziców nie może za nimi tęsknić.
- To głupie.
- Masz rację, jestem jego siostrą i bardzo go kocham, mam tylko jego i znam go jak własną kieszeń. Wydaje mi się, że on tak tylko mówi, próbuje być silny. Zawsze taki był, a tak naprawdę .. - Slim nie dała dokończyć dziewczynie i skończyła za nią.
- brakuje mu ich.
- Zgadza się. Wiesz.. była kiedyś pewna dziewczyna w życiu Luk'a. Chyba nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego. Odmieniła całe jego życie. Była dla niego wszystkim, przy niej czuł się lepszą osobą. Była słońcem, które oświetlało jego drogę. Powiedział mi kiedyś, że nigdy nikogo tak nie pokocha jak jej. Wierz mi, to jest jedyna dziewczyna, którą darzył takim uczuciem..- Blondynka cały czas patrzyła na Slim opowiadając jej tą historie, ale ostatnie słowo powiedziała pod nosem. - Jedyna..
- I co się z nią stało? - Podświadomość Slim, aż krzyczała słowa.. Cholera, Slim zamknij się i nie zadawaj już takich pytań.
- Musiała odejść, mimo, że bardzo go kochała, musiała. Niestety los ich rozdzielił, ale Luk miał nadzieję, że w końcu ją znajdzie..- Lexi znajdując w końcu ubrania zmieniła temat i rzuciła je Slim do ręki. Była to biała koszula, rozkloszowana spódniczka w panterke i czarne obcasy, zakrywające jej palce. Spojrzała na ubranie i dokładnie je obejrzała.
- Ja mam to założyć? - Jej oczy rozszerzyły się i zabłyszczały.
- No tak, mamy ten sam rozmiar ubrania i butów..Spojrzałam jak spałaś. - Uśmiechnęła się do niej i już nie mogła doczekać się widoku Slim w jej ubraniach.
*************************************************************************************************************************
- I? - Lexi uśmiechnęła się bardzo szeroko i trzymając za rękę Slim obróciła ją, żeby Luk mógł zobaczyć ją całą.
- Wyglądasz świetnie. Tylko uważaj na jakiś kolesi, kryjących się i szykujących do ataku.. - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- To był komplement.. - Lexi przewróciła oczami i uśmiechnęła się do koleżanki.
Slim poczuła, że się rumieni.
- Chodź, odprowadzę Cię do samochodu. - Machnął ręką i kierował się do wyjścia.
Wskazał ręką samochód i zaczął iść w kierunku domu.
- Kim Ty tak właściwie jesteś? - Jej słowa brzmiały bardzo ciekawsko, ale zarazem uroczo.
Luk zatrzymał się w pół kroku, uśmiechnął się jednym kącikiem ust i nie odwracając się odpowiedział:
- Wkrótce się dowiesz.
Slim odprowadziła go wzrokiem i wsiadła do auta, dzięki nawigacji, za 15 minut znalazła się u Maggie.
***************************************************************************************************************************
Szatynka zatrąbiła i dopiero za trzecim razem Maggie wyszła z domu. Uśmiechnęła się jak zobaczyła koleżankę i wsiadła do samochodu.
- Wow, świetnie wyglądasz! Kiedy przestaniesz?
- Ale co?
- Każdego dnia zadziwiać mnie swoim strojem, ile Ty masz ciuchów?
Koleżanki zaśmiały się.
- I mówi to ta, która ma dwie duże garderoby.
Magg trącnęła  koleżankę w ramię i uśmiechnęła się do niej.
- No ruszaj, bo się spóźnimy, a wiesz, mówiłam Ci..
- Tak, tak wiem.. - Szatynka nasunęła okulary na nos i ruszyła.
Za 15 minut były już przed szkołą. Przechodząc zauważyły różowy samochód, gdy zbliżył się do nich, dziewczyny poczuły na sobie krople kałuży, zszokowane szybko odsunęły się i  patrzyły za samochodem.
- Cholera jasna, co ona sobie myśli. Grr. - Maggie szukała w torebce chusteczki ale bez skutku.
- To była Amber, "królowa szkoły" jak to ona siebie nazywa.
- Wiem, poznałam ją wczoraj, gadałam z Bradem.
- A to już wszystko jasne. Księżniczka nie cierpi jak wchodzi się na jej terytorium.
- Aż tak dobrze ją znasz? - Spytała Slim wycierając ręką mokrą spódnice. Magg nie patrząc na nią odpowiedziała.
- Kiedyś się z nią przyjaźniłam.
Ta informacja zszokowała Slim tak, jakby usłyszała, że w sklepie na przeciwko rozdają darmowe ubrania.
- I co się....- Dlaczego ja nigdy nie myślę co mówię?! - Powiedziała sama do siebie.
Dziewczynie przerwał Alex, który widział całą sytuacje i podbiegł do nich.
- Ej nic wam nie jest? Trzymajcie. - Podał im chusteczki do otarcia się.
- Nie, tylko ta wiedźma..grr.. jak ją spotkam to ją zabiję. - Maggie nadal zdenerwowana, wycierała się energicznie.
- Spokojnie Mags, zaraz wyschniesz.
Do rozmowy wtrąciła się szatynka.
- To wy się znacie?
Chłopak i dziewczyna spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
- My? - Spytała z niedowierzaniem koleżanka.
Slim pokiwała głową. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od śmiechu, więc Alex odpowiedział.
- Jesteśmy przyjaciółmi od szesnastu lat. - Uśmiechnął się, patrząc na przyjaciółkę. - I o szesnaście za dużo. Alex zachichotał tak uroczo, że Slim od razu się uśmiechnęła.
Slim zauważając brata, dotknęła koleżankę w przed ramię i podbiegła do niego.
- Slim, oszalałaś...Wiesz jak się martwiliśmy o Ciebie z tatą. Nigdy nie widziałem go tak rozdrażnionego.
Dziewczyna bez słowa przytuliła brata bardzo mocno. Na buzi Spencera namalował się uśmiech, w jednej chwili zapomniał o złości i objął siostrę.
- Więcej tak nie rób. Gdzie Ty się podziewałaś?
- Byłam u koleżanki i oglądałyśmy film, nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnęłam, przepraszam. - W myśli dziewczyny było mnóstwo pytań kim właściwie jest. Do niedawna nie okłamywała największych wrogów a nawet jeśli to za chwile przychodziła i mówiła całą prawdę. Doszła do wniosku, że ze zmianą miasta zmieniła się ona sama. Już nie była tą samą Slim, którą była w starym mieście. Musiała zaakceptować tą zmianę..nie miała innego wyjścia.
Slim zauważyła, że brat nawet nie zwraca już na nią uwagi, tylko patrzy gdzieś indziej, zaczęła śledzić jego wzrok, który pokierował ją do pięknej dziewczyny, uśmiechającej się do jej brata.
Uśmiechnęła się a po chwili zaczęła machać ręką przed twarzą chłopaka.
- No, no braciszku, a to kto? - Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- co, co a yy no.. - Spenc zaczął drapać się po głowie. Jego jąkanie rozbawiło szatynkę.
- a yy.. Hmm ciekawe imię.. - Uniosła jedną brew i zaśmiała się.
Blondyn przewrócił oczami i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Kate. - Westchnął.
Slim pokiwała głową jakby oczekiwała dalszej części.
- Poznałem ją jak jakiś chłopak się z nią kłócił, podbiegłem, odepchnąłem go noi..
- Ty bohaterze. Rusz się!
- Co?
- No idź do niej. - Machnęła głową w stronę dziewczyny.
- Co, ja? - Blondyn mówił tak jakby nie rozumiał. Wskazał na siebie palcem i uniósł brwi.
- hmm, czasem zastanawiam się czy nie jestem od Ciebie starsza..Chcesz stracić może twoją jedyną szansę na prawdziwy związek? Już, idź do niej! - Slim lekko popchnęła brata w stronę Kate, położyła ręce na biodrach i patrzyła na brata idącego w stronę nowo poznanej piękności.
- Ach, mój malutki braciszek dorasta..- Powiedziała sama do siebie z uśmiechem na ustach.
Nagle szatynce zaczęło kręcić się w głowie, zamknęła oczy i powoli zaczęła zbliżać się ku ziemi. Wokół niej zrobiło się zamieszanie, z tłumu przedarła się Mags z Alexem, który sprawdził jej puls i szybko wziął na ręce i zabrał do pielęgniarki.
***********************************************************************************************
Spencer powoli podchodził do Kate siedzącej na ławce, gdy nagle zobaczył Iana podchodzącego do niej pewnym krokiem.
- Witaj kochanie. - Zbliżył się do niej, żeby pocałować ją w policzek ale ona odsunęła się.
- Co jest? - Spytał zdziwiony.
- Co jest? - Pytała z niedowierzaniem. - To jest. - Pokazała chłopakowi zabandażowany nadgarstek.
- Słuchaj przepraszam Cię, trochę mnie poniosło. Może wynagrodzę Ci to w mojej sypialni. - Zaczął przesuwać rękę po nodze dziewczyny. Kate zabrała nogę i walnęła zdrową ręką chłopaka w twarz. Szybko podbiegła do Spencera i wtuliła się w niego. Ian złapał się za policzek i otworzył szeroko oczy.
- Znowu Ty?! Jeszcze się policzymy. - Wkurzony Ian patrzył na blondyna wzrokiem zabójcy i odszedł.
- Już dobrze! - Spenc spojrzał na dziewczynę i otarł jej łzy.
- Po raz kolejny jesteś przy mnie, gdy coś mi się dzieje. Jesteś moim aniołem stróżem? - Oboje uśmiechnęli się i zachichotali.
- Może w sercu wyczuwam, niebezpieczeństwo i wtedy jestem?! - Złapał dziewczynę za rękę i poszli do szkoły.
************************************************************************************************
- Co się stało? Nic jej nie będzie? - Rozdrażniona Maggie chodziła w tą i z powrotem.
- Kochanie uspokój się, Slim nic się nie stało, jest trochę osłabiona, musi odpocząć i wszystko będzie w porządku. - Pielęgniarka uśmiechnęła się podając Slim leki uspokajające.
- Dziękuje. - Wzięła leki i patrzyła na przyjaciół.
- Ale nas nastraszyłaś.
- Maggie spokojnie, nic mi nie jest, słyszałaś pielęgniarkę, wystarczy, że trochę odpocznę.
- A odpoczniesz? - Alex spytał z uśmiechem na ustach. Slim przekręciła oczami.
- Tak, tak obiecuję!
- Na paluszek? - Chłopak wyciągnął "małego" palca w stronę dziewczyny.
- Na paluszek. - Całą trójka zaczęła się śmiać.
Przyjaciołom przeszkodziło głośne pukanie do drzwi. Pielęgniarka otworzyła je i do środka wparował zdenerwowany chłopak.
- Boże, Slim nic Ci nie jest, tak się bałem, usłyszałem coś na korytarzu i musiałem sprawdzić. - Podszedł do dziewczyny i pocałował w czoło.
- Brad? Nic mi się nie stało, to tylko.. Tylko osłabłam.
- To dobrze, bo jak by Ci się coś stało.. Nie przeżyłbym tego. - Ostatnie 3 słowa Brad wypowiedział jakoś inaczej, jakby naprawdę miało to być szczere. Slim poczuła się jakoś dziwnie i po skórze przeszedł ją nie miły dreszcz, mimo tego, w głębi serca czuła, że mu na niej zależy. Złapała go za rękę i na jej twarzy zawitał uśmiech.

********************************************************
Jest to już mój ósmy rozdział, myślę, że czas prosić was o komentarze ;)
To naprawdę pomaga, jeśli się wie, że ktoś czyta moją pracę i myśli sobie, wow to nie jest złe. ;)
Myślę, że dzięki waszym komentarzom, moje dalsze rozdziały będą dużo lepsze.
Pozdrawiam! ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz