niedziela, 9 lutego 2014

7. "Romantyczny wieczór z..."

- Tata? Ale..Ty..Co.. Co ty tu robisz?
Robert również zdziwiony obecnością córki spojrzał na nią i za chwile podniósł jej torbę i podał do ręki.
Ojciec uśmiechnął się.
- Pamiętasz kochanie jak wspominałem ci, że mój stary przyjaciel pracuje nadal w tym miejscu co ja zacząłem pracę?
Slim pokiwała głową twierdząco.
- Więc, przyszedłem sprawdzić czy mieszka tu nadal, nie myliłem się. Ale gdy zadzwoniłem dzwonkiem w drzwiach stanęła kobieta i uświadomiła mnie, że David pracuje obecnie z żoną w Afryce, a ona jest guwernantką jego córki.
- Maggie? - Spytała niepewnie.
- Tak, Maggie. Znacie się? - Rob zmarszczył brwi.
- Poznałyśmy się w szkole i przyjechałam ją odwiedzić. - Slim uśmiechnęła się jednym kącikiem ust
- Dobra tato, bo ploteczki nie mogą długo czekać, Pa. - Dziewczyna źle czuła się okłamując ojca, ale nie mogła postąpić inaczej. Pocałowała go w policzek i zadzwoniła jeszcze raz do drzwi. Magg szybko zbiegła z góry i otworzyła koleżance drzwi. Położyła palec wskazujący na usta, aby Slim była cicho. Złapała ją za nadgarstek i zaprowadziła schodami do pokoju.
Zatrzasnęła drzwi i powiedziała do Slim.
- Siadaj, bo jak ci coś powiem to padniesz, a nie chce zbierać cię z podłogi.
Szatynka posłuchała Magg i usiadła na kancie wielkiego łóżka z kolorową pościelą.
- Pewnie zastanawiałaś się o co chodziło mi  w szkolę?! -  Mags przekrzywiła głowę w prawo i pokazała palcem wskazującym lekko zginając łokieć na ubranie koleżanki.
 - Ej, a tak w ogóle to co ty masz na sobie?
Slim przypomniała sobie, że nadal ma te ciuchy od Luk'a i machnęła niechlujnie ręką na znak, że to nie jest akurat ważne.
- Mów o co chodziło.
- Słuchaj, przechodziłam w szkole obok pokoju pana Sike'a i usłyszałam opis dziewczyny z jego klasy. Był taki jak twój, więc szybko pobiegłam sprawdzić czy chodziło o ciebie, i chodziło. - Magg mówiła to bardzo roztrzęsiona, chodziła po pokoju w tą i z powrotem.
- O co chodzi Maggie! - Slim aż wstała z łóżka.
Magg spojrzała na koleżankę zaprowadziła ją do lustra i drugim małym lusterkiem, które trzymała w ręku pokazała jej znamię.
Szatynka zamknęła usta dłońmi i otworzyła szeroko oczy.
- Nie widziałaś tego nigdy? Nikt z twojej rodziny nie zwrócił na to uwagi? - Pytała Magg
Slim przypomniało się, jak zauważyła rękę Luk'a z dziwnym znamieniem. Było takie samo jak jej. Był to miecz, przechodzący przez koronę.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową.
- Dzieją mi się dziwne rze..ał. - Slim zaczynała mówić gdy nagle coś kopnęło ją prądem w tylnej kieszeni spodni.
Sięgnęła ręką i poczuła jakieś małe urządzenie, z kieszeni wyjęła małą kartkę, na której było napisane:
"Oj, Slim, Slim, mówiłem Ci, żebyś nie opowiadała o tym czego jeszcze do końca nie wiesz".
- Co do cholery..- Slim mówiła do siebie, marszcząc brwi.
- I co z tymi rze...- Slim przerwała koleżance.
- Która godzina? - "Uśmiechnęła się sztucznie i usiadła z powrotem na łóżko.
Magg spojrzała na zegarek, który znajdował się na jej prawym nadgarstku.
- Za trzy siedemnasta. A co?
Szatynka zasłoniła twarz rękoma i położyła się na łóżku Mags.
- Jasna cholera, totalnie zapomniałam.. Przecież za trzy minuty, o.. teraz już dwie.. Muszę być w szkole na.. jak to powiedział Pan Sike "romantycznym wieczorze z Bradem".
- I ja mam Cię teraz puścić samą do tego chorego psychopaty? - Maggie krzyknęła na Slim ale w jej głosie słychać było troskę.
- Może to nic takiego.. a z resztą niestety nie będę sama.. Będzie ze mną Brad.
Po tych słowach przyjaciółka uspokoiła się.
Po chwili Slim zamknęła oczy marszcząc brwi i walnęła się w czoło.
- Co znowu? - Spytała koleżanka siadając na łóżku.
- Zapomniałam, że... - Szatynka przypomniała sobie słowa Luk'a. - Mój samochód jest w naprawie.
Mags uniosła brwi rozszerzając oczy.
- O, jasne, możesz wziąć mój. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem do Slim.
- Dziękuje, ratujesz mi życie. - Dziewczyna pocałowała Magg w policzek i pobiegła do drzwi. Łapała za klamkę i odwróciła się do koleżanki wskazując na nią palcem.
- Przyjadę nim jutro rano po Ciebie i pojedziemy do szkoły ok?
Maggie uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową.
*********************************************************************************
Slim wbiegła szybko do klasy. Sike nie patrząc na dziewczynę powiedział.
- Witamy księżniczkę.
Dziewczyna przypomniała sobie sytuacje, gdy patrzyła na plakat i jak jakiś mężczyzna nazwał ją księżniczką.
- Słucham? - Spytała nie dowierzając.
- Jest 15 po siedemnastej. - Wstając, nauczyciel dodał.
- Zostaniesz te 15 minut dłużej! - i wyszedł.
Dziewczyna zobaczyła Brada siedzącego po prawej stronie klasy i ruszyła do miejsca najdalej od niego.
- No, no jest dla Ciebie o dziwo miły. - Odezwał się Brad wstając z miejsca.
Slim otworzyła usta i rozszerzyła oczy.
- To miało być miłe?
- Tak, zazwyczaj kazał by Ci przychodzić przez kolejne 15 dni, ponieważ tyle minut się spóźniłaś, a on tego nie toleruje.
- Ah, tak..Skąd tak dobrze go znasz?
- Co? Ja? - Spytał, lekko zmieszany.
- No wiesz, zbyt dużej ilości osób tu nie widzę.. - Powiedziała ironicznie Slim patrząc na pustą klasę.
Brad nie patrzył na nią, tylko udawał, że szuka czegoś w plecaku.
- No wiesz.. Jest moim nauczycielem już tyle lat.
Slim nie wierzyła mu, wiedziała, że kłamał, ale nie chciała już drążyć tego tematu.
- Słuchaj. - Brad złapał ją za rękę i patrzył jej prosto w oczy, Slim zszokowana spojrzała na niego, przełknęła ślinę i rozchyliła usta.
- Nie o to mi chodziło, nie chciałem Cię wykorzystać, ani nic z tych rzeczy. Błagam wybacz mi, nie bądź już zła, zaprosiłem Cie na imprezę ponieważ wszyscy zawsze przychodzą i nie ukrywam, chciałem Cię lepiej poznać. - Ani razu nie spuścił z niej wzroku. Jej rozum mówił jej, żeby mu nie wierzyła, a serce przeciwnie. Rozum nigdy nie wygrywa z sercem, może próbować walczyć lecz tak już musi być, to przeznaczenie, którego nie można zmienić.
- Skąd mam wiedzieć, że teraz mówisz prawdę? - Zabrała rękę i kontynuowała. - Nie znam Cię, skąd mam pewność, że jesteś osobą godną zaufania?
- Ok, żeby Cię przekonać pokaże Ci coś o czym nikt nie wie. Nikomu nie mówiłem o tym, więc będziesz jedyna.
Brad pokazał ręką żeby szła za nim i po chwili byli w sali muzycznej.
********************************************************************************
Chłopak wleciał do sali i złapał za gitarę stojącą w rogu. Usiadł na krześle i zaczął grać. Slim stanęła z rękoma splątanymi na brzuchu i zaraz jej gniew zmienił się w piękny uśmiech.
Wsłuchiwała się w słowa śpiewane przez Brada, a uśmiech w ogóle jej nie opuszczał. Chłopak skończył grać i spojrzał uwodzicielsko na dziewczynę.
- Ok. - Przewróciła oczami. - Niech Ci będzie. Wybaczam. - Zamknął oczy i krzyknął z radości.
- Nie wyglądasz na takiego.. No.. na kogoś kto śpiewa.- Westchnęła głęboko i mówiła podnieconym głosem.- Wow kapitan drużyny, przewodniczący szkoły i do tego jeszcze gra i śpiewa.- Jej ton zmienił się z wybuchowego na bardzo łagodny i delikatny. - Jest coś czym mnie jeszcze zaskoczysz? - Zachowanie Slim zmieniło się o 180 stopni. Teraz nie była zła i Brad nie irytował jej każdym słowem jakie wypowiedział, zaczęła zauważać u niego też te dobre strony. Spojrzała na niego z innej perspektywy.
- Jest bardzo, bardzo dużo rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiesz ale jak będziesz chciała i pozwolisz mi się do Ciebie zbliżyć to poznasz je wszystkie, no prawie. Blondyn powolnym krokiem zaczął zbliżać się do szatynki. Widać było po nim, że chciałby ją pocałować, Slim odwróciła głowę i mówiła nie patrząc na niego.
- To, może już chodźmy, niedługo powinien pojawić się Sike i nie będzie zadowolony widząc pustą sale.
Przewrócił oczami i poszedł za dziewczyną.
*******************************************************************************

-Możecie już iść. - Powiedział do nastolatków, wskazując na drzwi.
Brad wstał z miejsca i kierował się w stronę wyjścia, Slim nie zrobiła tego co kolega tylko, siedziała zdziwiona w ławce.
- Ale przecież miałam siedzieć 15 minut dłużej.
- Racja, ale jesteś nowa, więc wybaczam Ci to i pamiętaj, że ja nie toleruje spóźniania.
Westchnęła, uniosła brwi i wyszła z klasy.
- To skoro już mi wybaczyłaś, to pójdziesz ze mną na tą imprezę?  Rozmawiali idąc po korytarzu, kierując się do wyjścia.
Dziewczyna lekko przejechała lewą ręką po prawym ramieniu i spojrzała na Brada przepraszającym wzrokiem.
- Nie, wiesz dziękuje, ale jakoś nie mam ochoty, jest późno chce się już znaleźć w domu, poczytać i napić się ciepłej herbaty. - Pomimo tego, że chciała spędzić czas z nowo poznanym kolegą pamiętała o tym, że on ma dziewczynę.
Twarz blondyna od razu posmutniała.
- To może chociaż Cię podwiozę do domu?
Zagryzła usta i chociaż słowa "bardzo chętnie" uciekały jej z ust odpowiedziała.
- Mam samochód koleżanki, ponieważ mój jest w naprawie i obiecałam przyjechać po nią rano. - Slim brzydziła się kłamstwem ale za każdym razem przypominały jej się słowa Luk'a "Nie opowiadaj o czymś czego sama do końca nie wiesz". Nie wiedziała czemu, ale ufała mu. Zawsze jedynymi osobami, którym ufała i mogła powiedzieć wszystko to była jej matka i Jessica, niestety teraz, gdy Jess jest daleko, wszystko trzyma w sobie, nikomu nie może opowiedzieć co się dzieje.
Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny i ruszył szybciej, szatynka zauważyła, że był trochę smutny, ale pomimo to szedł z pewną siebie postawą, dumnym krokiem.
*************************************************************************
Podchodziła do drzwi wyjściowych, złapała za klamkę ale o dziwo były zamknięte. Do głowy przyszła jej myśl, że może są inne, wyjściowe drzwi, a te się po prostu zatrzasnęły.Zaczęła ich szukać nagle usłyszała krzyki małej dziewczynki. Odwróciła głowę w stronę gdzie usłyszała odgłosy, przeraziła się i zaczęła iść szybciej. Ulżyło jej, gdy znalazła drugie drzwi, lecz one także były zamknięte. Coraz głośniej słyszała dziwne odgłosy i nie myśląc szybko wyjęła telefon z kieszeni spodni i próbowała zadzwonić do brata, ale nic z tego, nie odbierał.
Ktoś zakrył jej usta oraz oczy rękoma i wciągnął do magazynu. Slim przestraszyła się, ale czuła znajomy zapach męskich perfum zmieszanych ze świeżym powietrzem.
Gdy potencjalny napastnik puścił ją, ona odwróciła się zobaczyć kim jest ta osoba. Chłopak znowu zakrył jej usta, ale tylko dlatego, żeby nie krzyczała.
- Cicho bądź! - Rozkazał mówiąc szeptem. Posłuchała go i również mówiła po cichu.
- Czy Ty do reszty oszalałeś, Luk, cholera mogłam paść na zawał.
Przewrócił oczami i wziął głęboki wdech. Mówił do niej z jednej strony z troską a z drugiej zdenerwowanym tonem.
- Nie chce Cie straszyć ale nie jesteśmy bezpieczni w tym miejscu, a szczególnie o tej porze.- Minę miał obojętną i mówił to w taki sposób jakby to było dla niego normą. - Wiem kiedy jesteś w niebezpieczeństwie i wtedy się pojawiam.
Slim się nie odzywała tylko patrzyła na Luk'a ze zdziwioną miną. Nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa, myślała, że to znowu jest jakaś jej wyobraźnia, ale nie tym razem, teraz to była prawda, poważnie byli w niebezpieczeństwie, chociaż Slim nie wiedziała o co chodzi to i tak się bardzo bała, ale nie okazywała tego.
Luk spojrzał na nią złapał za ramiona i nie spuszczał z niej wzroku, jego mina była poważna.
- Nie bój się Slim, ze mną jesteś bezpieczna, będę Cię chronił, wszystko będzie dobrze. Czuła, że już nie daje rady, nie wytrzymuje, chciała być silna ale ta niepewność co się dzieje z jej życiem, złość, że nikt nie chce jej powiedzieć o co chodzi, nie dawało jej spokoju, nie zauważyła nawet kiedy ciepłe łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Wszystko co do tej pory jej się zdarzyło skumulowało się w całość.
- Musimy się  stąd wydostać, dasz rade! Nie możemy tu zostać bo nas znajdą. - Luk spojrzał na nią współczująco ale surowo.
Slim pokiwała głową na znak, że rozumie i zacisnęła zęby.
Oboje wyszli z magazynu, Luk majsterkował przy dziwnych dla Slim rzeczach. Zauważyła smutną dziewczynkę siedzącą skuloną, z głową w kolanach przy ścianie, była malutka, z długimi, blond, kręconymi włosami i miała na sobie białą sukienkę. Zdziwiła się, że takie maleństwo jest o tej porze same w szkole, ale wtedy o tym nie myślała. Domyśliła się, że to ona krzyczała. Podeszła do niej i zaczęła do mówić. Dziewczynka mamrotała coś pod nosem. Chłopak usłyszał głosy, odwrócił się, miał rozchylone usta i uniesione brwi.
Dziecko powoli podnosiło głowę, a wtedy Luk krzyknął.
- Slim odsuń się, szybko. - Posłuchała go i energicznym ruchem przesunęła się w prawo, nagle zobaczyła jak dziewczynka leży zakrwawiona z przedmiotem w sercu, podobnym do latającego talerza. Siedziała sparaliżowana z szeroko otworzonymi oczami.
Blondyn podbiegł do niej, podniósł i próbował uspokoić Slim, która wpadła w panikę i zaczęła krzyczeć, lecz bez skutku. Przyciągnął ją do siebie i bardzo mocno przytulił.
- Hej, hej spójrz na mnie, już wszystko w porządku. - Jego ręce tym razem trzymały głowę Slim i patrzył jej w oczy, od czasu do czasu poprawiał jej grzywę, która niedbale wchodziła jej w oczy. Dziewczyna uspokoiła się trochę, gdy chłopak powiedział, że wszystko jej wyjaśni.
-Bardzo lubisz wplątywać się w kłopoty. - Zaśmiał się.
- Męczy Cię to, prawda?
Zmarszczył brwi i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Bardziej podnieca.
W tym momencie Slim zakręciło się w głowie i cisnęła na ziemię, Luk uratował ją przed upadkiem, wziął na ręce i szybko udał się do wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz